Ostatnie doniesienia ze świata (Manchester) skłoniły mnie do przemyśleń.
Jakim typem człowieka jestem?
Czego chcę? Jak chciałabym, żeby było?
Jestem człowiekiem, który prawdopodobnie sam nie wie, czego tak naprawdę chce, więc zawsze, ale to zawsze mówiłam: "Nienawidzę polityki, nie oglądam wiadomości, bo mnie denerwują"! "Nie chce patrzeć na nasz rząd, który notabene sami wybieraliśmy".
Nie zawsze chodzę na wybory - przyznaję. Wiecie dlaczego?
Bo zawsze mam problem z wyborem partii, prezydenta...bo każdy z nich przedstawi taki program, że można by połączyć je ze sobą.
Większość Polaków katolików jest za związkami mieszanymi (kobieta i facet)
Mniejszość (w tym ja) nie widzę w tym nic złego czy facet żyje z facetem czy kobieta z kobietą. Bo każdy ma prawo do miłości takiej czy innej.
Znam kilka par jednopłciowych, które się uzupełniają. Fajnie żyją nawet z dziećmi jednego z nich.
Kurde, te dzieci są szczęśliwe, wiedzą, że mają ojca, matkę. Po co to spłycać i gadać: "A bo jak to może być, ze baba z babą, albo facet z facetem w jednym łóżku a dziecko za ścianą!"
Jeśli miałabym wybierać między matką i ojcem pijakiem i damskim bokserem to wolałabym ,żeby moja matka była z kobietą. I odwrotnie gdyby mój ojciec czuł inaczej niż większość (był gejem) to świat by się nie zawalił.
Tak jestem za tym żeby pary jednopłciowe miały TAKIE SAME PRAWA CO MY HETERO!
Druga sprawa to jest OBCOKRAJOWCY W POLSCE
Przeglądam internety. Widzę ksiądz (przez grzeczność nie napiszę nazwiska) chce pomagać uchodźcom, czy też emigrantom w Polsce, I tu mówie stanowcze, zdecydowane NIE!
Ja rozumiem. Wszyscy jesteśmy braćmi w świetle Pisma Świętego.
Nie, nie zagorzałą katoliczką też nie jestem, nie przeczytałam nigdy PŚ w całości.
Ale do cholery jasnej, Chcę wracać do domu bezpiecznie, nie bojąc się, że jakis Ukrainiec, Czeczen czy inny "szalony" człowiek dźihadysta wbije mi nóż w plecy kiedy będę wracać do domu.
Ktoś powie mi: "Ale Ty wyjeżdżasz za granicę. No wiesz, jak byś się czuła jakby o tobie tak gadali"
Odpowiem wtedy - jak zawsze odpowiadam: "Żyję tak, by nikomu nie robić krzywdy."
"Żyj. i pozwól żyć innym"
Czego żądać od kogoś, kto wysadza pół miasta bo tak jest gdzieś w jego świętej książce napisane, że jak on to zrobi i zabije siebie to będzie blizęj swojego boga?
W tym momencie ja nigdzie nie czuję sie bezpiecznie. 20 lat temu ja mogłam wyjść na podwórko na cały dzień wrócić do domu i opowiadać rodzicom gdzie byłam z kim i co robiłam bez strachu, że coś mi sie stanie. (Jeszcze telefonów komórkowych nie było). A dziś dorosły człowiek, nie wie czy dziś widzi sie z rodzina ostatni dzień czy jeszcze to nie ten dzień. Bo nie wiadomo czy wróci.
ZAPRASZAM DO DYSKUSJI