Po pierwsze to, że jem "za mało" jest złe
Po drugie wychodzi że "za dużo" też nie dobrze
I po trzecie "bo dwa dni temu kupiłam sobie dwie paczki wafelków" (które moja materka też uwielbia)
I po czwarte najważniejsze ile można tłumaczyć, że tydzień dwa przed okresem człowiek jest notorycznie głodny i zjadłby konia z kopytami?
Z drugiej strony mój lunch w pracy wyglądał tak: 2 kanapki, frytki, kawa i ciastko. Pierwszy i ostatni raz tak się objadłam. Kolację miałam z głowy. Trochę dziwnie to wygląda, ale jak się zapomniało z domu kanapek, które na widoku leżały to nie dziwne, że wilk głodny.
Ale nie, że ja wybredna, ale mój organizm nie toleruje pewnych potraw... na przykład:
wieprzowina odpada, bo mój organizm szaleje (nawet nie zjem galarety na bazie wieprzowiny),
tłustych rzeczy prócz boczku (który nie przejdzie mi przez gardło jeśli nie mam musztardy),
z jakiejkolwiek wędliny gdzie jest paseczek tłuszczu odrywam skrawek...
z warzyw brokuły i o dziwo buraków nie lubię choć wiem, że mega zdrowe
owoce lubię bo słodkie i chyba nie ma takiego którego bym nie spróbowała, nie jadła itp
cebulę mogę jeść, byle nie na surowo bo będę pluć (chyba, że starta albo bardzo drobno posiekana), ewentualnie smażoną w tej wersji kocham najbardziej, wątróbka...mogłaby nie istnieć, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi...podobno ma witaminę A.
A no i za pomniałam o rybach... jak dla mnie łosoś w zupełności wystarczy, żadne śledzie (bo po nich mam regularną zgagę)
A jak poszperałam sobie na stronach... co to ja mogę czego nie bo.... wpływa na moje samopoczucie, zdrowie i w ogóle wszystko...to się za głowę złapałam... nigdzie nie znalazłam mojej ulubionej COLI,
I tak w każdej grupie jest coś czego: nie jem a powinnam, jem, ale nie szkodzi (bo działa jak istne pożywienie tylko po to, żeby się najeść, albo nie powinnam jeść w ogóle bo szkodzi... albo jem coś czego tu nie ma....
A i tak wszystko się kłóci ze sobą bo niby nabiału nie powinnam jeść a jednak w obojętnych występuje....
Na każdej stronie poświeconej tematyce piszę zgoła coś innego... to co jeść???
Co mówi nam strona poświęcona temu zagadnieniu?
- stracisz na wadze, bo Twój organizm będzie wypłukiwać toksyny gromadzone w tkance tłuszczowej; (no dobra, stracę, ale po co? ja chcę utrzymać wagę!! bo chudnę zamiast przybrać na wadze :( )
- otrzymasz wsparcie w walce z chorobami uważanymi za choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, choroby sercowo-krążeniowe i inne;
- pozbędziesz się dolegliwości ze strony układu pokarmowego, zaburzeniami procesu trawienia, zwolnieniem tempa przemiany materii, zaburzeniami równowagi hormonalnej, osłabieniem wydzielania insuliny;
- zyskasz większą odporność.
Ponad to: osoby z grupą krwi 0 są osobami z wrodzonym "parciem na szkło" uparte, ze zdolnościami przywódczymi i chcą rządzić... zawodowo (skąd wiedzieli? ;) )
Energiczne, kontaktowe, wysportowane... albo nie lubiące siedzieć przy biurku...
Dożywają sędziwego wieku...
Nic tylko sie cieszyć, ale czy wierzyć we wszystko?
Czy na sali jest dietetyk i może wyjaśnić paradoks względnie kłócących się produktów?
A tu macie link coby i Wam się przydał
Czyli ja tez do żyje wieku sędziwego:-)
OdpowiedzUsuńTeż jestem wybredna co do jedzenia a jak czasem Rusku czytam Twoje objawy przed okresowe to wypisz- wymaluj jak u mnie:-)
Nooo i do tego muszę znosić komentarze typu "co ty w ciąży jesteś, bo te twoje zachcianki są jakieś dziwne" ;)(
UsuńJa mam B,ale ankieta już zamknięta, zresztą widzę, że tej nikt nie miał. Nie wiem co to oznacza, bo akurat nie interesowałam się nigdy tym tematem, ale wieprzowiny i mleka nie znoszę. Drób już bardziej, a najbardziej ryby - właściwie to wyłącznie rybami mogłabym się żywić. Czasami sobie myślę, co bym zrobiła, gdybym nagle sama musiała zdobywać pożywienie, zabić jakieś zwierzę, żeby zaspokoić głód mięsa. Z rybą może jeszcze by mi wyszło, bo z kurczakiem to już raczej nie...
OdpowiedzUsuńSpokojnie będzie i o B :)
UsuńCzęściowo się zgadza :)) Tylko, że niekoniecznie we wszystko wierzę. Tłuste uwielbiam, każde mięso zresztą. no może koniny nie zjem :) Nabiał bardzo lubię. Za biurkiem lubię siedzieć, chociaż ruch też lubię. Nijak nie da sie dopasować wszystkiego
OdpowiedzUsuńDla mnie tylko sery mogą istnieć. Jogurty? zależy jaki. Najmniej jem ryb i kasz niestety :D Generalnie do cech "charakteru" mnie wszystko się zgadza ;)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście mięso, podstawa
Usuń