piątek, 10 października 2014

Sądziłam, że będzie gorzej :)

No więc, zmieniłam weta psiakowi. Co prawda, badań żadnych nie robiłyśmy, ale dowiedziałam się, czemu mój pies może kuleć i to nie były żadne wymijające odpowiedzi typu:
- bo pies jest stary (no przepraszam niecałe 3 lata psa w przeliczeniu na nasz ludzki wiek to 21 lat)
- bo czasem się zdarza, że tak młody pies ma zwyrodnienie stawu...(?!)

Pani weterynarz powiedziała (po wywiadzie)

- może być tak, że po przebytej chorobie po kleszczowej (głównie bolerioza) rzadziej babeszioza (mój mały miał objawy babesziozy dwukrotnie) co powoduje odkładanie się antygenu po zastrzyku w tkankach stawowych w wyniku czego piesek kuleje. A że staw nie jest opuchnięty - nie jest źle

- waga psa - nadrzędnie ważne i od tego powinniśmy zacząć. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że sama nie dokarmiam psa smakołykami z pańskiego stołu. Natomiast notorycznie robi to moja mama. Ile się naklęłam na jej zachowanie... Jak zobaczyłam cyferki na wadze to aż się za głowę złapałam! 19 kilo gdzie bezpieczną wagą jest od 10-15 kg. Ale matki tak mają, że jak dziecko nic nie je, znaczy że głodne. Sama byłam niejadkiem. Ale wiadomo pies co mu się pokaże zje nie ważne czy jest głodny czy nie..
Każda rozmowa na temat żywienia psa z mamą kończyła się kłótnią i nie odzywaniem Rodzicielki przez najbliższe 2-3 dni...
Szkoda, że nie słyszała co pani weterynarz mówiła....

Więc po powrocie do domu, opowiedziałam mamie o wszystkim i posłuchałam partnera i przestraszyłam, że jak dalej będzie dokarmiać psa i wrzucać mu do/obok miski a to bułeczkę, a to kosteczkę.

No bo ja osobiście nie chcę, żeby mój Tofik wyglądał podobnie jak ten jamniczek


Co nie zmienia faktu, że czuję się jakbym poległa i poniosła porażkę osobistą...

Także, zmieniłam karmę na Josera Light i zastrzegłam, że to ja osobiście będę dawać mu jedzenie... nie mama no ewentualnie tacie zaufam w tej kwestii bo akurat w żywieniu psa jesteśmy tego samego zdania.
Bałam się, że nie będzie jadł nowej karmy (bo podobno nie jest zbyt smaczna) ale po dzisiejszej reakcji głodny pies zje wszystko (celowo kolacji nie dostał :D więc, śniadanko zjadł z największym apetytem :D 

niedziela, 5 października 2014

Dotknęłam dna! Hist(e)oria!

Doszłyśmy z materką do niejakiego konsensusu po kłótni statniej (bo mamie sie wydawało, że ja "coś" powiedziałam, co nie było do niej a mnie sie zdawało, że obraziła się z zupełnie innego powodu).
A że obie mamy charaktery, że żadna nie da sobie "przetłumaczyć" z tym, że ja próbuje jednak wyjaśniać na bieżąco niż od razu się kłócić)

- Mamo! Gdzie idziecie później?!
-  Na działkę, a co chcesz?
- Aaaa... nic już...
- No gadaj...
- A bo jak będziecie gdzieś w Biedronce, albo gdzieś w pobliżu Rossa to byście kupili mi przy okazji Krem BB, bo na wykończeniu już...

No i tu zaskoczek w 100% wolę ten kremBB z GARNIER niż pospolite fluidy, podkłady i różne takie z Lirene Avon czy innych (Jesu ja nie pamiętam firm i marek linii kosmetycznych!! :))) )


Wkurzać się zaczęłam bo:
- Balsamy i kremy do rąk i ciała nie podchodzą mi z GARNIERA
- taki ten do twarzy masko-żelo-matujący specyfik też mi podchodzi jak pies do jeża
A to jak zaczarowane i nie uczula 
i ładnie kryje, i ile chce to nakładam
No i kończę pierwszą tubkę i zaczynam niedługo drugą, a co.

Zdecydowanie będę wracać i polecam

Do czego NIE WRÓCĘ

A no nie wrócę do czerwonej serii GARNIERA balsamów 

i kremów do rąk NEVER!!


SeeYa, Tusia