środa, 26 listopada 2014

Serowy chleb?

Hej!
Myślę i myślę, ale tu dawno przepisu nie było!!
A przecież obiecałam...

Pamiętacie jak wspominałam, o tym, że niedaleko otworzyli knjpkę ormiańską czy gruzińską?
Bardzo drogą... zawiodłam się nie mniej, bo... nie ma w menu tego czego chciałabym spróbować...
Bo po pierwsze uwielbiam próbować nowych smaków, po drugie kocham ser :D

Moje Drogie CHACZAPURI


Składniki na 2 placki średniej wielkości:
Jogurt naturalny 250 ml.
Soda 1 herbacianej łyżki
Sól 1/3 herbacianej łyżki
Mąka pszenna (tortowa) 1 kg
Ser gouda 250 g
Twaróg półtłusty 150 g
Masło 125 g
To są składniki na ciasto niedrożdżowe, można zamiast tego zrobić na cieście drożdżowym .

Przygotowanie:
Ser gouda zetrzeć na tarce i zmieszać z twarogiem, dodać soli do smaku. Z ciasta uformować 2 placki. Na środek placków położyć ser. Zamknąć ser w środku ciasta podnosząc brzegi ciasta do góry i zlepić je na środku (jako tobołek z chusteczki). Przygnieść tak by wyszedł okrągły placek o grubości 1-2 cm. Placek położyć na suchą i mocno rozgrzana patelnię. Przykryć pokrywką. Gdy ciasto zarumieni się od spodu, przewrócić na drugą stronę. Przyrumienioną część posmarować masłem i ponownie nakryć pokrywką. Gdy druga strona ciasta zarumieni się zdjąć z patelni i również posmarować masłem. Po ok. 2 min. Pokroić na 6-8 trójkątnych kawałków.
Podawać na gorąco.

PS: WIEEEELKA PYCHOTA!!!!!!!



PS; Zdjęcia z internet. przepis z www.ddtvn.pl

PS: Ten post znajduje się na stronie PRZEPIS NA KOBIETE.PL

piątek, 21 listopada 2014

Dajcie mi smaru samochodowego...taniej mi wyjdzie!

Do dermatologa się wybrałam... a no dlatego, że z leksza mnie zaniepokoiło nietypowe zamiejscowienie około okresowe pewnych "brzydali"... a ściślej "brzydala", który nijak nie chciał zdecydować się zniknąć (nie pomogły błagania i użycie siły palców - ni diabła!)

Więc se poszłam... 
Wizyta w pięć minut. 
Lek za 8.90zł

Patrzę (miała być maść ichtiolowa - że bez recepty)
A to jakaś mikstura z cynkiem gentamicynum i ichtioli 


opakowanie niemieckie


bez opisów


Z takim wyglądem

I smarem samochodowym zaciągające...

a czy zadziała?
Bozia raczy wiedzieć ;)

środa, 19 listopada 2014

Kto ma grupę krwi 0... mięsożercy! Mua :D

Wiecie co? Wkurza mnie fakt, że jak mam ochotę na coś "innego" (coś czego dawno nie jadłam) albo jak chcę czegoś spróbować, bo widziałam, słyszałam i chcę sama zrobić/zjeść ocenić to moja materka krzyczy, że "coś mi się nie podobają te twoje zachcianki"
Po pierwsze to, że jem "za mało" jest złe
Po drugie wychodzi że "za dużo" też nie dobrze
I po trzecie "bo dwa dni temu kupiłam sobie dwie paczki wafelków" (które moja materka też uwielbia)
I po czwarte najważniejsze ile można tłumaczyć, że tydzień dwa przed okresem człowiek jest notorycznie głodny i zjadłby konia z kopytami?
Z drugiej strony mój lunch w pracy wyglądał tak: 2 kanapki, frytki, kawa i ciastko. Pierwszy i ostatni raz tak się objadłam. Kolację miałam z głowy. Trochę dziwnie to wygląda, ale jak się zapomniało z domu kanapek, które na widoku leżały to nie dziwne, że wilk głodny.

Ale nie, że ja wybredna, ale mój organizm nie toleruje pewnych potraw... na przykład:

wieprzowina odpada, bo mój organizm szaleje (nawet nie zjem galarety na bazie wieprzowiny),
tłustych rzeczy prócz boczku (który nie przejdzie mi przez gardło jeśli nie mam musztardy),
z jakiejkolwiek wędliny gdzie jest paseczek tłuszczu odrywam skrawek...
z warzyw brokuły i o dziwo buraków nie lubię choć wiem, że mega zdrowe
owoce lubię bo słodkie i chyba nie ma takiego którego bym nie spróbowała, nie jadła itp
cebulę mogę jeść, byle nie na surowo bo będę pluć (chyba, że starta albo bardzo drobno posiekana), ewentualnie smażoną w tej wersji kocham najbardziej, wątróbka...mogłaby nie istnieć, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi...podobno ma witaminę A.
A no i za pomniałam o rybach... jak dla mnie łosoś w zupełności wystarczy, żadne śledzie (bo po nich mam regularną zgagę)

 A jak poszperałam sobie na stronach... co to ja mogę czego nie bo.... wpływa na moje samopoczucie, zdrowie i w ogóle wszystko...to się za głowę złapałam... nigdzie nie znalazłam mojej ulubionej COLI,
I tak w każdej grupie jest coś czego: nie jem a powinnam, jem, ale nie szkodzi (bo działa jak istne pożywienie tylko po to, żeby się najeść, albo nie powinnam jeść w ogóle bo szkodzi... albo jem coś czego tu nie ma....

A i tak wszystko się kłóci ze sobą bo niby nabiału nie powinnam jeść a jednak w obojętnych występuje....
Na każdej stronie poświeconej tematyce piszę zgoła coś innego... to co jeść???



żywienie grupa krwi 0








Co mówi nam strona poświęcona temu zagadnieniu?

- stracisz na wadze, bo Twój organizm będzie wypłukiwać toksyny gromadzone w tkance tłuszczowej; (no dobra, stracę, ale po co? ja chcę utrzymać wagę!! bo chudnę zamiast przybrać na wadze :( )
- otrzymasz wsparcie w walce z chorobami uważanymi za choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, choroby sercowo-krążeniowe i inne; 
- pozbędziesz się dolegliwości ze strony układu pokarmowego, zaburzeniami procesu trawienia, zwolnieniem tempa przemiany materii, zaburzeniami równowagi hormonalnej, osłabieniem wydzielania insuliny;
- zyskasz większą odporność.

Ponad to: osoby z grupą krwi 0 są osobami z wrodzonym "parciem na szkło" uparte, ze zdolnościami przywódczymi i chcą rządzić... zawodowo (skąd wiedzieli? ;) )
Energiczne, kontaktowe, wysportowane... albo nie lubiące siedzieć przy biurku...
Dożywają sędziwego wieku...
Nic tylko sie cieszyć, ale czy wierzyć we wszystko?

Czy na sali jest dietetyk i może wyjaśnić paradoks względnie kłócących się produktów?

A tu macie link coby i Wam się przydał


poniedziałek, 17 listopada 2014

Stres, chandra...a może...

Sama zostałam z myślami bez słów
żadne z nich nie pasowałoby tu
dobrze, że pada za oknem,
nie muszę wychodzić
jest myśleć wygodniej...

Cichy wieczór to dobry powód by pisać
księgować koszty, rozliczać straty naszego życia
bilans zawsze jest gdzieś poniżej zera
na podatek od marzeń mogę już tylko duszę sprzedać...



Święta się zbliżają, a ja przed świętami zapadam na jakąś chandrę, depresję...
Nic mnie nie cieszy.
Generalnie..lubię swoja pracę, co z tego, że czasem przychodzę, nie to, że zmęczona, ale zła bo coś mi nie wyszło...
No bo nie wychodzi...drugi  dzień z rzędu... a to mięso spadnie 1,2, 5... a za 6 aż 8 kanapek i 9 mięso na raz wszystko bęc na podłogę... 

Słyszałam nie raz same pochwały (nawet dziś), ale co mi z pochwał, jak są takie dni, że wszystko leci z rąk i same straty....

Miłe to to nie jest, wręcz przeciwnie. A na dokładkę i tak nie wiem, czy dostanę wreszcie normalną umowę, czy w ogóle jest na co liczyć... teraz....po remoncie miesiąc nauki na nowych zasadach i los przesądzony... 

Tusia :)

wtorek, 11 listopada 2014

Co zrobić, żeby nie zwariować... czyli ŚWIĄTECZNE PORZĄDKI :)))

Ale mnie nie byłoooo!.... Kurde znów wena się zapodziała... Drugi powód, to praca, praca...i nawet nie ma się chęci czasem usiąść przed komputerem tylko Tv i spać...Padam na ryjek po godzinie 18-ej. Notorycznie i źle mi z tym... ;) bo..bo...Tusię zawsze rozpiera energia...a teraz lekko przygaszona i bardziej nerwowa się zrobiła. Powoli zaczynam oswajać się z tym, że w tej pracy obecnej ŚWIĄT NIE MA. Bo prywatne, a nie państwowe. No cóż... Trudno...

Czy na świąteczne porządki jest jeszcze za wcześnie?

Bo tak siedząc i myśląc... bo jest parę notek obiecanych i nie napisanych. Ale przemyślałam sprawę i ta o której myślę pojawi się... po karnawale. A dlaczego to dowiecie się niedługo

A więc... czy nie za wcześnie? Bo ja już wprawki poczyniłam. Tylko szafki u siebie. Z tym, ze na pewno do świat cztery razy jeszcze będę układać ciuchy w szafach...Cholera, czy Wy wiecie, że powoli się nie mieszczę? A i tak wydaje mi się, że jednak mam za mało ciuchów... poza tym widuję już stroiki w witrynach sklepowych i reklamy świąteczne w TV

Moje Drogie Panie!

INSTRUKTAŻ ŚWIĄTECZNEGO SPRZĄTANIA 2014!!!

Generalnie to czynności "generalne sprzątanie" powinno zaczynać się w ostatnim tygodniu listopada, ale mając na uwadze, że my ludzie pracujący "od-do" mamy problem z chęciami (ja mam! przyznaję się, że mam tą tendencję sprzątać "na pięć minut" po pięciu minutach sajgon znów się robi) Nie, że syf. Tylko przez mój deficyt dyscypliny porządku, nie potrafię zapanować nad... nieładem... U mnie to wygląda mniej więcej tak:
"Robię sobie kawę, wypiję, zostawię kubek i tak sobie stoi aż wrócę. Chlapnę nie wiem, słuchawki od telefonu, jakiś długopis bo coś tam w kalendarzyku zapisać podpisać... "i tak mogę wymieniać... I tak mi się zbiera, zbiera...i dopiero jak mi się nazbiera to suuuup do szuflady, bo koli w oczy, albo zdecyduję się w końcu ruszyć i posprzątać te drobne rzeczy...bo to drobnostki. Głupia wada, przeszkadzająca i mnie i wszystkim dookoła. Yyyy może Wy wiecie jak pozbyć się takiej wady?

ALE JAK ZACZNĘ SPRZĄTAĆ TO AŻ LŚNI

Dlatego tak bardzo lubię generalne porządki...

wtorek, 4 listopada 2014

"Zmiana dekoracji"

No bo miało być kulinarnie, a jest kolorowo...
 ale od początku...
Zbierałam się, zbierałam, aż się zebrałam i zamówiłam. 2 miesiące mi to zajęło (albo i dłużej)...ale..
dlaczego tak długo czekałam z zakupem..a no dlatego, że trzeba było wykończyć resztę swoich kolorowych cieni....
Nie, nie dlatego że sknera ze mnie i nie kupuje bo jeszcze mam, ale dlatego, że z założenia trzymam kosmetyki przeróżne w jednej szafce na jednej półce. czyli: