wtorek, 27 stycznia 2015

Wirusy i spółka...

Szpital mam w domu... 3 osoby w domu wszystkie chore...


Mama jeszcze trochę a oskrzela wypluje a tata się zasmarka na amen,..

Ja? Drugi tydzień biegam z katarem, który ani śni pójść w diabły.
Do tego jeszcze nieszczęsne gardło zaczyna boleć... i żadne leki doraźne NIE DZIAŁAJĄ [te od kataru to tylko na kilka godzin]
Podobno w nocy kaszlę aż dudni.. aczkolwiek gorączki brak, tylko osłabienie 35 stopni
A wizja siedzenia w poczekalni i czekania na znienawidzoną panią doktor optymizmem nie porywa, wręcz przeraża i mam wrażenie, że dostaję ataku depresji. A przepisać się nie ma do kogo.

Em dzwoniła, chciała przyjść na kawę... kurde nie miałam sumienia narażać dziewczynę na stan chorobowy, jeszcze rodzeństwo zarazi i co i będę mieć na sumieniu?

Nigdy w życiu!




To i na przeziębienie za mało w moim przypadku. 
Wleźć do łóżka tym bardziej.

Tusia, z lekkim zagubieniem...


niedziela, 25 stycznia 2015

Sherlock Holmes w rodzinie to podstawa ;)

Mam Sherlck'a w domu.... 

Po kilkugodzinnej nieobecności w domu ( P wyciągnął z domu) wróciłam do domu i... zorientowałam się że NIE MAM TELEFONU z którym ciężko mi się rozstać.
Więc wchodzę do domu: "Tato, puść sygnał, bo telefon posiałam. Pewnie u P w samochodzie jest, bo tak to bym wiedziała, że gdzieś na ulicę wypadł"

Tato dzwoni dzwoni. Dla pewności poszłam zobaczyć, czy nie leży gdzieś na śniegu.
Dodzwonił się :) 

P: A pytałem się czy masz wszystko... ? :))
J; A no pytałeś, tylko wiedziałam, że się stęsknię więc telefon się sam wysunął z kieszeni

A bo to to takie zawróci w głowie potem myślę o niebieeskich migdałach... 
Gdyby mama nie zadzwoniła to by leżał spokojnie w torebce i nie byłoby tego całego galimatiasu...

A tatusiowi kupiłam perfumki śliczne "na przeprosiny" ja to mam intuicję :D

sobota, 24 stycznia 2015

Narzekam?

Nastolatek 15-17 lat czuje się bardzo dorosły i myśli, że swoim zachowaniem zmieni świat, jeśli będzie się buntować. 
Sama jestem wielką buntowniczką. Nie ukrywam tego. Jestem raptusem. Jak jest konflikt wybucham za 5 minut jest ok. I sprawy nie ma.
Ale dziś już dobiegam ćwierćwiecza i myślę:
"Kocham swoją mamę, wiele przeszła w swoim życiu, walczyła jak lwica by urodzić syna i mnie i dodatkowo walczyć o swoje życie." Tak moja mama otarła się o najgorsze. Dziś jest od 25 lat zdrowa."

Pomijam fakt, że niedbała i nie do końca dba o siebie, swoje zdrowie. Co mnie wkurza, bo powinna. Jest dojrzałą kobietą (starodawnych poglądów - niestety).
I główne spory to te o jej zdrowie:

"Mamo. idź do lekarza, zrób badania, czy to pod kątem meno(chwiejne nastroje a kobieta po 50ce), czy tarczycy, czy nawet tych cholernych zatok. Po co masz się męczyć i narzekać, że coś ci dolega"
"Ale ja jestem zdrowa!"
 (tak Dziadek z Babcią też tak mówili)
Ja chodzę przeziębiona (śmiem twierdzić, że z początkiem grypy bo mięśnie na początku tak bolały, że już miałam dzwonić do pracy, że nie przyjdę
"Dzieciaku idź do lekarza."
Nie poszłam. Syropów nie pijam. Biorę jakieś leki od zatok, kataru coby lepiej oddychać.
Wczoraj moja mama ledwo mówiła (mniej więcej tak, jak ja w środę) dała mi jakiś płyn rozgrzewający, który nic mi nie pomógł (uodporniona na wszelkie leki doraźne). Chciałam, żeby ona to wypiła.
Teraz obrażona na cały świat.
Chciałam, żeby razem z tatą poszli gdzieś na sylwerstra w tym roku.
"Nie będę marzła"
"Nie chce mi się" Wolę w domu posiedzieć."
Chcę gdzieś wyjść
A dokąd, a o której będziesz, a z kim, tylko nie zrób nic głupiego.

A już nie mowa o oddzielnym urlopie.
Albo razem, albo wcale.
I weź tu odpocznij od towarzystwa rodziców.
Ale nie wracać mogę o której chce. Byle tylko wrócić na noc.
Ciagłe pytania na które nie chce mi się odpowiadać, bo chcę zatrzymać dla siebie. Dosyć mam wtrcąnia się w moje życie. Mówienia mi co jest dobre, co złe. Nie ma innego sposobu, by nauczyć się samodzielnie wszystkiego. Duszę się w tym przygniatającym kloszu bezpieczeństwa i nadopiekuńczości.

Oddzielne mieszkanie?
Marzenie…. Jak ja bym chciała… nie stać mnie jeszcze… większą wypłatę musiałabym wydać na sam czynsz a gdzie życie nie wspomnieć o przyjemnościach lub o utrzymaniu psa. Bo bez niego się nie ruszam…

Brat? No mogłabym lecieć. Ale co mi po kilku dniach za granicą kiedy i tak będę musiała wracać. Bo nie widzę siebie tam na stałe. „Teraz ty się musisz zajać rodzicami, bo ja jestem za daleko” – usłyszałam przez telefon
Jak, skoro rodzice „gówniarza” nie słuchają? Nie potrafię do nich dotrzeć – do mamy nie umiem. Z tatą się dogadam. I ja i brat mamy z nim lepszy kontak niż z mamą chwilami.
Płakać mi się chce, kiedy o tym wszystkim myślę....



piątek, 23 stycznia 2015

Dodatkowa notka do Ankiety

Bo łatwiej podejmować decyzję demokratycznie :)

Kastracja / sterylizacja pupila...
Ma swoje wady i zalety

Plusy:
- nie chciane ciąże u psinek
- ciąże urojone brak
- zdrowie psa brak nowotworów czy ropni macicy u samców i samiczek
- zmiana zachowania na łagodniejszy

Minusy:
- leki hormonalne do końca życia psa (sama wiem, jak trudno jest dać pupilowi tabletkę do połknięcia)
- drastyczna zmiana nawyków żywieniowych
- otyłość (nie daj boże)

Cena zabiegu? Myślę nie gra roli, jeśli chodzi o życie zwierzęcia

Moje obawy?

Tak jak ja kiedy leżałam w szpitalu i miałam mieć zabieg w ogólnym znieczuleniu bałam się, że się nie obudzę, żeby nie było powikłań...

Mój psiak jest od zawsze wesołym, szalonym, bardzo kontaktowym i lubianym psem. Kocham go bardzo i chcę dla niego jak najlepiej. Nie ma nikogo kto by go nie lubił, nie chciał głaskać. Fakt nie zawsze da się go pogłaskać bo warczy i szczeka. Sam wybiera kompana do zabawy.
Nikogo nigdy nie ugryzł.

Czego chcę?

Uniknąć dni kiedy sunie mają trudne 3 tygodnie a trudno jest uspokoić 3 letniego psa bo ciągle piszczy na dwór - główny powód
Drugi? Uchronić psa przed nie uleczalnymi chorobami?

Sama nie wiem...


Jestę Mistrzę...manipulacji ?

"Znaki" różne... nosiłam swego czasu i noszę do tej pory... z przyzwyczajenia i wygody...

Zapytana przez znajomą czy jestem "les" i te moje podtekstowe "Eehh chyba zmienię orientację..." 
E umówisz się ze mną na kawę?" :)

Albo zwyczajnie zapatrzę się na znajomą :) 

Uwielbiam patrzeć na miny znajomych kiedy nie zaprzeczam i nie potwierdzam wątpliwości i tylko się uśmiecham.

 bo:

- zegarek jak noszę to na prawą rękę
- kolczyki w lewym uchu do dziś [z premedytacją aczkolwiek potrzebowałam zmiany](kiedyś w prawym jeden - było minęło) 
- bransoletki też nie wisiały nigdy tam gdzie u heteryków
- pierścionki, obrączki (mam jedną obrączkę a a propo muszę ją zanieść do złotnika bo uległa deformacji :)) ? różnie nosiłam. teraz nie noszę... bo nie mogę...ale jak mogłam to nosiłam ale głównie środkowy i kciuk
Zawsze na odwrót...

A jak czuję? Sama nie wiem :)

Ocenie sami... ;)

Wasza Tusia

czwartek, 22 stycznia 2015

Z kolędą idą... anegdotka

Wracam do domu po pracy... bez głosu...
T: Gdzie ksiądz już jest?
J: Nie wiem, nie spotkałam. Tato idę do sklepu?
T: Po co? dopiero wróciłaś.
J: Kupie sobie loda i zjem, bo gardło mi siada [podobno jak zje się zimnego na zewnątrz zadziała]
T: Teraz!? Nie za zimno

Poszłam.
Na klatce widzę księdza. Dzwonię do taty
Tato, na I piętrze jest.

Kupiłam sobie tego loda, zjadłam.
Wróciłam do domu.
KSIĄDZ!
Na szczęście wychodził i zdąż mnie tylko pozdrowić i podać rękę :D

T: No Ty taka sama jak Twój brat. On za dzieciaka uciekał z domu jak kolęda była to i Ty musisz? Ładnie żeś mnie wykolegowała...

heh no cóż. Trzeba starszemu bratu czasem dorównać ;)

środa, 21 stycznia 2015

Wypalenie??

Wiecie co, nie chce mi się. Niby pomysłów 100 na minutę, bo to coś nowego mam i fajnie byłoby się pochwalić, zrecenzować, polecić lub nie polecać. A jednak jakoś ciężko mi się zabrać do pisania o czymkolwiek ostatnio.

Marzy mi się:
a) usiąść wieczorem nad książką popijając herbatę
b) obejrzeć jakiś dobry film w miłym towarzystwie
c) robić milion rzeczy w tym samym czasie

Jestem bardzo chaotyczna, niepoukładana, czasem zbyt leniwa albo po ludzku wredna.
Dlaczego? Bo dużo złego mnie w życiu spotkało, ale przez to stałam się "silniejsza".
(czyt. pyskata, nerwowa itp) przez co pewnie niektórzy mogą mnie nie lubić...

Dziś dzień zapowiadał się nie najgorzej i taki był, aczkolwiek jest też do czego się przyczepić...
1) Oczywiście [jestem trochę głucha teraz bo mam KATAR i trzeba do mnie czasem krzyknąć :) ]
2) Kręci mi się w głowie, bo jestem osłabiona moja temperatura ciała wynosi 35 stopni.
3) Nie mogę gadać [a lubię {wieeem, nie wyglądam na taką :) }] bo mam zawalone drogi oddechowe [dziś to i tak bajki, bo wczoraj to ani "be" ani "me"]
4) I zazwyczaj jest tak, że jak coś
a) spadnie
b) połamie się
c) są jakieś straty
to na 90 % winna będę ja. I nikogo nie obchodzi, że stoję na drugim końcu kuchni

Rozmowa między mną a E:

J: Ja wiem, że jestem chaotyczna, ale zauważ, że nie wszystkie błędy ja popełniam, a jednak wszystkie przypisuje się  mojej osobie.
E: Ale to tak z PRZYZWYCZAJENIA
J: Wooow! To mnie zabiło. Wiesz, bo jak ja naj*ie to się przyznaję, ale jeśli ktoś coś napsoci i słyszę w oddali głos M. "Znowu M..." to mnie szlak trafia. I to jest niesprawiedliwe. Ja wiem, że sprawiedliwości nie ma na świecie, ale {i tu mój wywód]
E: W polityce i tv nie ma sprawiedliwości, nigdzie nie ma.
J: Ale ja sobie nie pozwolę, żeby mnie ktoś je*ał za wszystko.

Dziś na grillu nie stałam, a dostało mi się [nie osobiście] w pysk {Bo M stała} ale menago też stała i nie widziała czy te mięso jest przypalone (raczej spieczone) czy nie.

H: No, nawet mi się mogło to zdarzyć. W sumie każdemu.

"Ale nie każdy dostaje opier*ol za wszystkich" - Takie mam wrażenie.

Na przykład jeszcze jedna sytuacja:

Wysuwam szufladę. Patrzę nie wróciła na swoje miejsce..
"Znowu nie wysunięta szuflada" - M
Potem patrzę a to Z mi przesuwa te szuflady. Nosz K*a mać!

Także mały apelek:

Przyznam się jeśli będę pewna na 200 %, że zawiniłam. Wtedy podkulę ogon i przyjmę z pokorą dezaprobatę. 

PS: Za połamane szuflady nie dostaję ochrzanów. :D Dostaje je kto inny :D

PS2. Nie, nie mam złego humoru. Wręcz przeciwnie. Mam świetny humor mimo, że mam ograniczony...dopływ tlenu...

Poza tym, zawsze może być gorzej, albo lepiej. A każdy dzień to szansa na upadanie i podnoszenie się z porażki.

Jestem tylko zniesmaczona zachowaniem gorszym niż zachowanie małego dziecka... mianowicie [dorośli ludzie obgadują siebie nawzajem - dla mnie jest to poniżej krytyki, bo jeśli masz coś do mnie to mów prosto w twarz mnie a nie innym] 


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Pralka w roli głównej

Stoi sobie taka w łazience... "Szlag! Jak się ja włącza?!" - spytałam siebie zanim oprzytomniałam wstając z łóżka ale chciałam zrobić pranie. W przed dzień [niedziela pracująca od 7:00-16:00] po pracy, wsunięciu połowy obiadu... zwyczajnie, nie wiadomo kiedy zasnęłam rodzicom na kanapie i budząc się po 1,5h. A dziś zmęczona...może pogoda też swoje robi...





P. pisze do mnie, że jest na mnie zły... Ja o niczym nie wiem. Okazało się, że egzaminu biedaczek nie zdał, a ja niby namawiałam go żeby się nie uczył!! Masakra z tymi facetami... :/
PS: Za 2 tygodnie ma kolokwium

Guarany proszę, Kobiety bo zasypiam na siedząco... a tyle jeszcze mam do zrobienia

środa, 14 stycznia 2015

Wieeeelki powrót! LIEBSTER BLOG AWARD

Witajcie!
Jestem z powrotem :)
Wena mnie ostatnio opuściła...
Niby tematów mam sporo do obgadania na blogu, ale jakoś nie potrafiłam ubrać ich ze składem i ładem... system komputerka padł... ( nie wielką moją pomocą :D ) [kto jak kto, ale ja psuć potrafię!] :D to teraz sprawdzam czy działa :))) Działa! 
Praca? Są dni fatalne, są dni neutralne i są fajne. No trudno. Widać, taki czas mam, że nawet nad literaturą nie mogę się skupić. No bywa. Zmęczenie... W ogóle ten rok jakoś za fajnie się nie zapowiadał...
Ponad to... moja waga się zepsuła. Od początku roku +2 kg  :)
Dziś przeglądając pewien portal społecznościowy dostałam wiadomość o możliwości zmiany pracy...
tam gdzie się ubiegałam dokładnie rok temu... ale biorąc pod uwagę:
- stracone nerwy
- determinację
- oddanie zawodowe
w efekcie czego:
KTOŚ MI DAŁ SZANSĘ NA 4LETNI OKRES 
i mam szansę w tym czasie stanąć na własne nogi, to chyba raczej nie zrezygnuję z obecnej.
Nie chce mi się wracać do punktu zerowego...

 ***

A co tu?
Dwa zaproszenia do nominacji tej samej na szczęście to zlepię od razu... tylko... kogo ja nominuję ?? :( To jest problem :D

LOUI i Doorka  Dziękuję :*

LIEBSTER BLOG AWARD cóż to takiego?


„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.