wtorek, 30 grudnia 2014

Notka bezsenna - uuuu dawno tak beznadziejnego doła nie miałam....

Czy długo mnie nie ma? Czy Czytelniczki za mną tęskniły? Eee chyba nie.. :)

Muszę trochę ponarzekać. Muszę bo się w końcu uduszę...

Po pierwsze praca... jedyna kobieta którą szczerze kocham i nienawidzę.... dlaczego? A no bo zawsze jest tak, że im bardziej chcę tym bardziej ni ch***a nie wychodzi... byle do 1-go... a pierwszego najpóźniej się wyjaśni czy zostaję czy nie... bo co mi z tego, że ja chcę...ja sobie mogę chcieć... (że niby się mam zastanowić) ale nad czym jak w dzisiejszych czasach bierzesz co dają... nie ma rady... ciułam sobie a nuż jakiś pomysł biznesu wpadnie do głowy... Choć mimo, że 20 lat zastanawiam się ciągle co ja umiem zrobić pożytecznego...nie wiem... Kiedyś chciałam zostać dentystką, psychologiem, strażakiem... ale zabrakło mi samozaparcia... tak jestem leniem i przebimbałam czas na marzeniach...

Święta... ? Dzięki Bogu udały się tak jak chciałam. Obyło się bez kłótni jak rok temu... Goście posiedzieli, pojedli, pośmiali się. Gwarancja, że raczej rok będzie udany...oby bo przed nami jeszcze Sylwester... a po sylwestrze daj Boże ostatni dzień na próbnym i przynajmniej rok na umowie... Bo potem to chciałabym powiększyć rodzinę a jakiś czas....

Tak. Mam trudny okres w życiu... Nienawidzę mieć złej passy i nic nie wiedzieć...


Gdzieś zatraciłam codzienny optymizm... rzadziej słucham muzyki, która tak pomaga...bez której nie wyobrażałam sobie żyć...a dziś wolę ciszę, ewentualnie cichy telewizor w tle...czy mruczenie komputera...
Na ulubione strony zaglądam, a się nie udzielam...
Duszę się przygniatającym czymś co zgania mi sen z powiek...

I czuję, że cholera zawiodłam na całej linii siebie i innych,,,, jakie to beznadziejne uczucie :/

Brzmi jak wyznanie samobójcy?

Nie mam charakteru samobójcy... Dla mnie szklanka do połowy zawsze pełna... a sztormy wolę przeczekać... tak jak teraz...czekam... aż wzejdzie Słońce...

Wasza wycofana z życia Tusia

czwartek, 11 grudnia 2014

Kochany Święty Mikołaju... listy...

Nie długo Gwiazdka...nie przynoś mi fury słodyczy bo te leżą, leżą i jak sobie przypomnę to zjem, (no ale jeżeli masz zbędne czekolady z Wedla, Milki, Schogetten albo z Alpen Gold tylko pamiętaj z orzechami - to nie pogardzę :D ) no i do tego ulubione wafelki w czekoladzie... aaaa no i te pyszne krówki!!! 

PS: Obiecuję, że nie będziesz musiał szukać swojego Rudolfa pod moją choinką w kawałkach puzzlowych :D

Twoja malutka Tusia...

Wiecie co, fajna sprawa z tymi listami do Świętego Mikołaja. Jak czytałam (trafiłam kilka lat temu). I teraz czytam. Kurcze te dzieci takie niewinne....rodzice nie mają pieniędzy na fajną zabawkę na głupią czekoladę niekiedy (są takie rodziny!) (chociaż prezentu w postaci żywego psa sztuk nie jeden a 2-4 + 4 dzieci + 2 dorosłych - nie pochwalam. Chyba, że dziecko na tyle dojrzałe i świadome, że psiak to jednak obowiązek). 
Reszta do zrobienia...jakieś gry, książki, ciuchy często buty czy kurtkę...
Akcja koncert charytatywny dla dzieci z domów dziecka "I Ty możesz zostać Świętym Mikołajem" jak się patrzyło w telewizor na te zapłakane z radości dzieci...sama się wzruszałam...
I czy ten program coroczny był tylko "podupchą" (kolokwialnie mówiąc) i zebrana kasa szła do kieszeni organizatorów nie wiem. Skupiam się na dzieciach zawsze...i nie mam oporów kiedy jest zbiórka żywności nie kupić czegoś do tego wózka

I nie chodzi tu w ogóle czy te dzieci wierzą w Mikołaja czy nie....
Liczy się to, że każdy z nas jeśli chce może być takim świętym Mikołajem...
...a zapłata to radosne oczy i szczery uśmiech dziecka... czyż nie przyjemnie,




Lena napisała ...
Witaj Święty Mikołaju mam na imię lenka piszę do Ciebie bo chciała bym dostać bardzo kilka zabawek i ubrań jest ciężko mamusia nie pracuje zajmuje się wychowywaniem mnie mam chore serduszko tatuś zostawił nas kilka miesięcy temu a mamusia nie może liczyć na jakoł kolwiek pomoc jesteśmy zdane same na siebie bardzo by mnie ucieszył prezent od Ciebie chciała bym mieć prawdziwe święta bardzo Cię kocham Święty Mikołaju i gorąco pozdrawiam lenka

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Notka +18 ;)

Nie było takiej notki! :D
Takiej + 18...

Bo ta butelka tak stoi...i czeka ąż coś wymyślę...
Kto wierzy i praktykuje niech lepiej tego nie robi :D
Kto wierzy i nie praktykuje...niechaj...spróbuje?

SYROP to jest syrop ale nie taki na kaszel :p

Syrop barmański AMARETTO....
Wiecie co sobie pomyślałam?
Wiecie co sobie pomyślałam.??
Mówię...coś na słodko (jakieś ciacho wielkie)... nieeee!
Do kawy se wleje..... nie no Tusia nie przepada :/ Nie też odpada...
Wiem!
DRINK o.O !!

Oczywiście nie, że jestem zwolenniczką napojów wyskokowych... Nie nigdy w życiu! Ale tak: za chwilę święta...po nich Sylwester. Nowy Rok. A no właśnie CholeraNaczelna w tym roku przyda mi się Twój przepis na brak KACA....

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Refleksja nr...czyli o zwierzętach i ich zachowaniu... i Świeczki!!!

Jedne są potulne, przyjazne drugie agresywne i nie ufne...a inne psiaki są nieprzewidywalne... tak jak mój....

I. Dlaczego pies źle reaguje na niektóre dzieci?

Ano możliwym jest, że kiedyś jakiś bachor (innego określenia - łagodnego nie znalazłam) uderzył psiaka np w pysk i pies pamięta! i każde spotkanie z osobnikiem w podobnym wieku MUSI być zagrożone. Mój pies nie pozwala się do siebie zbliżać po tym jak jakiś niewychowany bachor podleciał i uderzył go z otwartej w pyszczek za szczeniaczka...a co matka? a matka się tylko śmiała! Bezstresowe wychowanie, a jak pies ugryzie czyja wina? Właściciela psa...nie bacha.
Dlatego też od tego czasu nie pozwalam dzieciom od 1+ roku życia podchodzić szczególnie tym szalonym...bo to jednak tylko średni piesek, który raczej tylko przewróci, powarczy, groźnie szczeknie... wystarczy, żeby delikwent się rozpłakał i wojna gotowa.

II. Mniejsze psy atakują większe?

Mój pies jest wrodzonym zaczepiaczem dużych psów. Nijak nie mogę go oduczyć rzucania się do amstaffa, wilka, czy owczarka niemieckiego. Mimo dwóch bójek i mimo kolczatki. Zapalony pies zaczepno-obronny. Zaczepia i jego trzeba bronić. PS: Wiem kolczatka dla średniego psa pasuje jak wół do karety...żadne sposoby nie działają :(

środa, 26 listopada 2014

Serowy chleb?

Hej!
Myślę i myślę, ale tu dawno przepisu nie było!!
A przecież obiecałam...

Pamiętacie jak wspominałam, o tym, że niedaleko otworzyli knjpkę ormiańską czy gruzińską?
Bardzo drogą... zawiodłam się nie mniej, bo... nie ma w menu tego czego chciałabym spróbować...
Bo po pierwsze uwielbiam próbować nowych smaków, po drugie kocham ser :D

Moje Drogie CHACZAPURI


Składniki na 2 placki średniej wielkości:
Jogurt naturalny 250 ml.
Soda 1 herbacianej łyżki
Sól 1/3 herbacianej łyżki
Mąka pszenna (tortowa) 1 kg
Ser gouda 250 g
Twaróg półtłusty 150 g
Masło 125 g
To są składniki na ciasto niedrożdżowe, można zamiast tego zrobić na cieście drożdżowym .

Przygotowanie:
Ser gouda zetrzeć na tarce i zmieszać z twarogiem, dodać soli do smaku. Z ciasta uformować 2 placki. Na środek placków położyć ser. Zamknąć ser w środku ciasta podnosząc brzegi ciasta do góry i zlepić je na środku (jako tobołek z chusteczki). Przygnieść tak by wyszedł okrągły placek o grubości 1-2 cm. Placek położyć na suchą i mocno rozgrzana patelnię. Przykryć pokrywką. Gdy ciasto zarumieni się od spodu, przewrócić na drugą stronę. Przyrumienioną część posmarować masłem i ponownie nakryć pokrywką. Gdy druga strona ciasta zarumieni się zdjąć z patelni i również posmarować masłem. Po ok. 2 min. Pokroić na 6-8 trójkątnych kawałków.
Podawać na gorąco.

PS: WIEEEELKA PYCHOTA!!!!!!!



PS; Zdjęcia z internet. przepis z www.ddtvn.pl

PS: Ten post znajduje się na stronie PRZEPIS NA KOBIETE.PL

piątek, 21 listopada 2014

Dajcie mi smaru samochodowego...taniej mi wyjdzie!

Do dermatologa się wybrałam... a no dlatego, że z leksza mnie zaniepokoiło nietypowe zamiejscowienie około okresowe pewnych "brzydali"... a ściślej "brzydala", który nijak nie chciał zdecydować się zniknąć (nie pomogły błagania i użycie siły palców - ni diabła!)

Więc se poszłam... 
Wizyta w pięć minut. 
Lek za 8.90zł

Patrzę (miała być maść ichtiolowa - że bez recepty)
A to jakaś mikstura z cynkiem gentamicynum i ichtioli 


opakowanie niemieckie


bez opisów


Z takim wyglądem

I smarem samochodowym zaciągające...

a czy zadziała?
Bozia raczy wiedzieć ;)

środa, 19 listopada 2014

Kto ma grupę krwi 0... mięsożercy! Mua :D

Wiecie co? Wkurza mnie fakt, że jak mam ochotę na coś "innego" (coś czego dawno nie jadłam) albo jak chcę czegoś spróbować, bo widziałam, słyszałam i chcę sama zrobić/zjeść ocenić to moja materka krzyczy, że "coś mi się nie podobają te twoje zachcianki"
Po pierwsze to, że jem "za mało" jest złe
Po drugie wychodzi że "za dużo" też nie dobrze
I po trzecie "bo dwa dni temu kupiłam sobie dwie paczki wafelków" (które moja materka też uwielbia)
I po czwarte najważniejsze ile można tłumaczyć, że tydzień dwa przed okresem człowiek jest notorycznie głodny i zjadłby konia z kopytami?
Z drugiej strony mój lunch w pracy wyglądał tak: 2 kanapki, frytki, kawa i ciastko. Pierwszy i ostatni raz tak się objadłam. Kolację miałam z głowy. Trochę dziwnie to wygląda, ale jak się zapomniało z domu kanapek, które na widoku leżały to nie dziwne, że wilk głodny.

Ale nie, że ja wybredna, ale mój organizm nie toleruje pewnych potraw... na przykład:

wieprzowina odpada, bo mój organizm szaleje (nawet nie zjem galarety na bazie wieprzowiny),
tłustych rzeczy prócz boczku (który nie przejdzie mi przez gardło jeśli nie mam musztardy),
z jakiejkolwiek wędliny gdzie jest paseczek tłuszczu odrywam skrawek...
z warzyw brokuły i o dziwo buraków nie lubię choć wiem, że mega zdrowe
owoce lubię bo słodkie i chyba nie ma takiego którego bym nie spróbowała, nie jadła itp
cebulę mogę jeść, byle nie na surowo bo będę pluć (chyba, że starta albo bardzo drobno posiekana), ewentualnie smażoną w tej wersji kocham najbardziej, wątróbka...mogłaby nie istnieć, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi...podobno ma witaminę A.
A no i za pomniałam o rybach... jak dla mnie łosoś w zupełności wystarczy, żadne śledzie (bo po nich mam regularną zgagę)

 A jak poszperałam sobie na stronach... co to ja mogę czego nie bo.... wpływa na moje samopoczucie, zdrowie i w ogóle wszystko...to się za głowę złapałam... nigdzie nie znalazłam mojej ulubionej COLI,
I tak w każdej grupie jest coś czego: nie jem a powinnam, jem, ale nie szkodzi (bo działa jak istne pożywienie tylko po to, żeby się najeść, albo nie powinnam jeść w ogóle bo szkodzi... albo jem coś czego tu nie ma....

A i tak wszystko się kłóci ze sobą bo niby nabiału nie powinnam jeść a jednak w obojętnych występuje....
Na każdej stronie poświeconej tematyce piszę zgoła coś innego... to co jeść???



żywienie grupa krwi 0








Co mówi nam strona poświęcona temu zagadnieniu?

- stracisz na wadze, bo Twój organizm będzie wypłukiwać toksyny gromadzone w tkance tłuszczowej; (no dobra, stracę, ale po co? ja chcę utrzymać wagę!! bo chudnę zamiast przybrać na wadze :( )
- otrzymasz wsparcie w walce z chorobami uważanymi za choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, choroby sercowo-krążeniowe i inne; 
- pozbędziesz się dolegliwości ze strony układu pokarmowego, zaburzeniami procesu trawienia, zwolnieniem tempa przemiany materii, zaburzeniami równowagi hormonalnej, osłabieniem wydzielania insuliny;
- zyskasz większą odporność.

Ponad to: osoby z grupą krwi 0 są osobami z wrodzonym "parciem na szkło" uparte, ze zdolnościami przywódczymi i chcą rządzić... zawodowo (skąd wiedzieli? ;) )
Energiczne, kontaktowe, wysportowane... albo nie lubiące siedzieć przy biurku...
Dożywają sędziwego wieku...
Nic tylko sie cieszyć, ale czy wierzyć we wszystko?

Czy na sali jest dietetyk i może wyjaśnić paradoks względnie kłócących się produktów?

A tu macie link coby i Wam się przydał


poniedziałek, 17 listopada 2014

Stres, chandra...a może...

Sama zostałam z myślami bez słów
żadne z nich nie pasowałoby tu
dobrze, że pada za oknem,
nie muszę wychodzić
jest myśleć wygodniej...

Cichy wieczór to dobry powód by pisać
księgować koszty, rozliczać straty naszego życia
bilans zawsze jest gdzieś poniżej zera
na podatek od marzeń mogę już tylko duszę sprzedać...



Święta się zbliżają, a ja przed świętami zapadam na jakąś chandrę, depresję...
Nic mnie nie cieszy.
Generalnie..lubię swoja pracę, co z tego, że czasem przychodzę, nie to, że zmęczona, ale zła bo coś mi nie wyszło...
No bo nie wychodzi...drugi  dzień z rzędu... a to mięso spadnie 1,2, 5... a za 6 aż 8 kanapek i 9 mięso na raz wszystko bęc na podłogę... 

Słyszałam nie raz same pochwały (nawet dziś), ale co mi z pochwał, jak są takie dni, że wszystko leci z rąk i same straty....

Miłe to to nie jest, wręcz przeciwnie. A na dokładkę i tak nie wiem, czy dostanę wreszcie normalną umowę, czy w ogóle jest na co liczyć... teraz....po remoncie miesiąc nauki na nowych zasadach i los przesądzony... 

Tusia :)

wtorek, 11 listopada 2014

Co zrobić, żeby nie zwariować... czyli ŚWIĄTECZNE PORZĄDKI :)))

Ale mnie nie byłoooo!.... Kurde znów wena się zapodziała... Drugi powód, to praca, praca...i nawet nie ma się chęci czasem usiąść przed komputerem tylko Tv i spać...Padam na ryjek po godzinie 18-ej. Notorycznie i źle mi z tym... ;) bo..bo...Tusię zawsze rozpiera energia...a teraz lekko przygaszona i bardziej nerwowa się zrobiła. Powoli zaczynam oswajać się z tym, że w tej pracy obecnej ŚWIĄT NIE MA. Bo prywatne, a nie państwowe. No cóż... Trudno...

Czy na świąteczne porządki jest jeszcze za wcześnie?

Bo tak siedząc i myśląc... bo jest parę notek obiecanych i nie napisanych. Ale przemyślałam sprawę i ta o której myślę pojawi się... po karnawale. A dlaczego to dowiecie się niedługo

A więc... czy nie za wcześnie? Bo ja już wprawki poczyniłam. Tylko szafki u siebie. Z tym, ze na pewno do świat cztery razy jeszcze będę układać ciuchy w szafach...Cholera, czy Wy wiecie, że powoli się nie mieszczę? A i tak wydaje mi się, że jednak mam za mało ciuchów... poza tym widuję już stroiki w witrynach sklepowych i reklamy świąteczne w TV

Moje Drogie Panie!

INSTRUKTAŻ ŚWIĄTECZNEGO SPRZĄTANIA 2014!!!

Generalnie to czynności "generalne sprzątanie" powinno zaczynać się w ostatnim tygodniu listopada, ale mając na uwadze, że my ludzie pracujący "od-do" mamy problem z chęciami (ja mam! przyznaję się, że mam tą tendencję sprzątać "na pięć minut" po pięciu minutach sajgon znów się robi) Nie, że syf. Tylko przez mój deficyt dyscypliny porządku, nie potrafię zapanować nad... nieładem... U mnie to wygląda mniej więcej tak:
"Robię sobie kawę, wypiję, zostawię kubek i tak sobie stoi aż wrócę. Chlapnę nie wiem, słuchawki od telefonu, jakiś długopis bo coś tam w kalendarzyku zapisać podpisać... "i tak mogę wymieniać... I tak mi się zbiera, zbiera...i dopiero jak mi się nazbiera to suuuup do szuflady, bo koli w oczy, albo zdecyduję się w końcu ruszyć i posprzątać te drobne rzeczy...bo to drobnostki. Głupia wada, przeszkadzająca i mnie i wszystkim dookoła. Yyyy może Wy wiecie jak pozbyć się takiej wady?

ALE JAK ZACZNĘ SPRZĄTAĆ TO AŻ LŚNI

Dlatego tak bardzo lubię generalne porządki...

wtorek, 4 listopada 2014

"Zmiana dekoracji"

No bo miało być kulinarnie, a jest kolorowo...
 ale od początku...
Zbierałam się, zbierałam, aż się zebrałam i zamówiłam. 2 miesiące mi to zajęło (albo i dłużej)...ale..
dlaczego tak długo czekałam z zakupem..a no dlatego, że trzeba było wykończyć resztę swoich kolorowych cieni....
Nie, nie dlatego że sknera ze mnie i nie kupuje bo jeszcze mam, ale dlatego, że z założenia trzymam kosmetyki przeróżne w jednej szafce na jednej półce. czyli:

piątek, 10 października 2014

Sądziłam, że będzie gorzej :)

No więc, zmieniłam weta psiakowi. Co prawda, badań żadnych nie robiłyśmy, ale dowiedziałam się, czemu mój pies może kuleć i to nie były żadne wymijające odpowiedzi typu:
- bo pies jest stary (no przepraszam niecałe 3 lata psa w przeliczeniu na nasz ludzki wiek to 21 lat)
- bo czasem się zdarza, że tak młody pies ma zwyrodnienie stawu...(?!)

Pani weterynarz powiedziała (po wywiadzie)

- może być tak, że po przebytej chorobie po kleszczowej (głównie bolerioza) rzadziej babeszioza (mój mały miał objawy babesziozy dwukrotnie) co powoduje odkładanie się antygenu po zastrzyku w tkankach stawowych w wyniku czego piesek kuleje. A że staw nie jest opuchnięty - nie jest źle

- waga psa - nadrzędnie ważne i od tego powinniśmy zacząć. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że sama nie dokarmiam psa smakołykami z pańskiego stołu. Natomiast notorycznie robi to moja mama. Ile się naklęłam na jej zachowanie... Jak zobaczyłam cyferki na wadze to aż się za głowę złapałam! 19 kilo gdzie bezpieczną wagą jest od 10-15 kg. Ale matki tak mają, że jak dziecko nic nie je, znaczy że głodne. Sama byłam niejadkiem. Ale wiadomo pies co mu się pokaże zje nie ważne czy jest głodny czy nie..
Każda rozmowa na temat żywienia psa z mamą kończyła się kłótnią i nie odzywaniem Rodzicielki przez najbliższe 2-3 dni...
Szkoda, że nie słyszała co pani weterynarz mówiła....

Więc po powrocie do domu, opowiedziałam mamie o wszystkim i posłuchałam partnera i przestraszyłam, że jak dalej będzie dokarmiać psa i wrzucać mu do/obok miski a to bułeczkę, a to kosteczkę.

No bo ja osobiście nie chcę, żeby mój Tofik wyglądał podobnie jak ten jamniczek


Co nie zmienia faktu, że czuję się jakbym poległa i poniosła porażkę osobistą...

Także, zmieniłam karmę na Josera Light i zastrzegłam, że to ja osobiście będę dawać mu jedzenie... nie mama no ewentualnie tacie zaufam w tej kwestii bo akurat w żywieniu psa jesteśmy tego samego zdania.
Bałam się, że nie będzie jadł nowej karmy (bo podobno nie jest zbyt smaczna) ale po dzisiejszej reakcji głodny pies zje wszystko (celowo kolacji nie dostał :D więc, śniadanko zjadł z największym apetytem :D 

niedziela, 5 października 2014

Dotknęłam dna! Hist(e)oria!

Doszłyśmy z materką do niejakiego konsensusu po kłótni statniej (bo mamie sie wydawało, że ja "coś" powiedziałam, co nie było do niej a mnie sie zdawało, że obraziła się z zupełnie innego powodu).
A że obie mamy charaktery, że żadna nie da sobie "przetłumaczyć" z tym, że ja próbuje jednak wyjaśniać na bieżąco niż od razu się kłócić)

- Mamo! Gdzie idziecie później?!
-  Na działkę, a co chcesz?
- Aaaa... nic już...
- No gadaj...
- A bo jak będziecie gdzieś w Biedronce, albo gdzieś w pobliżu Rossa to byście kupili mi przy okazji Krem BB, bo na wykończeniu już...

No i tu zaskoczek w 100% wolę ten kremBB z GARNIER niż pospolite fluidy, podkłady i różne takie z Lirene Avon czy innych (Jesu ja nie pamiętam firm i marek linii kosmetycznych!! :))) )


Wkurzać się zaczęłam bo:
- Balsamy i kremy do rąk i ciała nie podchodzą mi z GARNIERA
- taki ten do twarzy masko-żelo-matujący specyfik też mi podchodzi jak pies do jeża
A to jak zaczarowane i nie uczula 
i ładnie kryje, i ile chce to nakładam
No i kończę pierwszą tubkę i zaczynam niedługo drugą, a co.

Zdecydowanie będę wracać i polecam

Do czego NIE WRÓCĘ

A no nie wrócę do czerwonej serii GARNIERA balsamów 

i kremów do rąk NEVER!!


SeeYa, Tusia


wtorek, 23 września 2014

Kolejna ankieta!

"Jesteś tym co jesz" Hipokrates

Moje Drogie.
Zastanawiałyście się kiedyś dlaczego nie możemy schudnąć, przytyć? dlaczego częściej chorujemy, albo nie możemy się "wyleczyć" z przeziębienia? A no właśnie... a to wszystko przez niedopasowaną dietę do grupy krwi (aczkolwiek ja nadal nie mogę się przekonać do brukselki i buraków w zupie czy soku z buraków) no ale przede mną całe życie ;)

Przybliżyć Wam temat?
Zapraszam do głosowania największa ilość głosów to dieta dla "wygranej" grupy krwi

Jesienne refleksje rodzinno-życiowe Jestem inna?

Bo kiedy byliśmy/łyśmy mali/łe to marzyłyśmy o tym, by szybko dorosnąć i narzekałyśmy, że naszym obowiązkiem jest szkoła, nauka...I wiecie co Wam powiem? Tęsknię, za takimi obowiązkami :) wolałam jednak wracać do domu o 15-ej i zająć się biologią. Jak dziś pamiętam swoje słowa w wieku może 8 lat "Tato kiedy w końcu będę mieć 18 lat"
Fakt nieuniknione jest bycie dorosłym i ma swoje zalety typu... wracasz kiedy chcesz i nie mówisz o wszystkim rodzicom.
A największe wady bycia dorosłą ?

W moim przypadku nadal rodzice i brak oddzielnego mieszkania choćby na wynajem. I pieniążki za mało ich.
Dlaczego rodzice?

Bo nadal się wtrącają w moje życie. Ja wiem, że mnie kochają, że się martwią. Ale są zaborczy szczególnie mama. Nie wiem, czego ona się boi ? Bycia babcią? Jakoś do dziś dnia z brzuchem nie wróciłam do domu i raczej nie zamierzam tego jeszcze zmieniać. Poza tym, no dzieci się nie planuje. Ale to jeszcze nie tragedia. Faceta na dziecko też łapać nie będę bo i po co? Facet rzecz nabyta dziś jest jutro może go nie być.

Wkurza mnie gadanie: Tego nie rób, tamtego nie rób, tam nie idź tu idź, a ten to nie dla ciebie.

Jednak wolałam Babcię, z Babcią przynajmniej pogadać o wszystkim mogłam bez żadnego ukrywania czegokolwiek. Nawet nie wkurzało mnie to, że ciągle się modliła i czytała swoje książeczki. Wkurzałyśmy się na siebie tak bardzo jak bardzo się kochałyśmy. I tęsknię strasznie za Nią. Znowu wiem, że moja mama ma Dziadka charakter. Mimo, że wiem że i Dziadek kochał mnie na zabój, ale jak to facet uczuć okazywać nie potrafił i nie lubił jak i jemu się okazywało jakichkolwiek uczuć.

Dlatego wiem, że mama długo przyjaciółką moja nie będzie jeśli w ogóle kiedyś...

Bo generalnie to nawet podejście do życia mam zupełnie inne niż moi rodzice. Inny smak.
Czasem się łapię na tym, że do nich nie pasuję :/

Dla mnie papierek małżeński nie ma dużej wartości, pary LBGiT nie przyprawiają o mdłości tylko zaściankowość moherów.

poniedziałek, 8 września 2014

Futerkowo, czyli obalamy mity part II

Hej Kochane! To znowu ja! :D I dziś znów będzie futrzakowo.
Z wetem Materka rozmawiała to powiedział, żeby obserwować i w razie coś to dzwonić i przyjedzie.
Komu jak komu, ale Jemu jestem w stanie zaufać... To się obserwujemy na wzajem :) Psiak mnie a ja psiaka :D
 Ja wiem, ja wiem, że macie mnie serdecznie dość :) No ale cóż zrobić, musimy się jakoś znosić.
Głupawka mnie bierze, głowa przestała boleć..to piszę :D

W dzisiejszym odcinku...

Czy pies raz w życiu powinien mieć głodówkę, i czy od słodyczy dostanie robaków oraz co się dzieje z psem po kastracji...te i wiele innych ciekawostek już dziś...

czwartek, 21 sierpnia 2014

"Niebo istnieje... naprawdę"

Wczoraj wieczorem obejrzałam film oparty na prawdziwych wydarzeniach...
Fabuła filmu jest o wyprawie 4-letniego chłopca do NIEBA.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Każdy z nas jest wyjątkowy!

...niepowtarzalny i unikalny...
Nawet nie wiedziałam, że taki temat jest trudnym tematem ale jak często spotykanym... Inność w szeroko pojmowanym terminie...ale jakże błędne myślenie ludzkie...




czwartek, 14 sierpnia 2014

Futerkowo :) Obalamy mity! part I

Hej Kochane!
Rozkręcam nowy pomysł... ale żeby nie prosto z mostu...wiadomo nawet w szkołach najpierw jest wstęp do tematu... Wiem wiem nudne ale w szkołach. :)) A tu przypomnę, a może czegoś nowego się dowiecie...? Kto wie? 
A dlaczego taki pomysł? - ktoś zapyta...
Moja odpowiedź brzmi: Bo kocham zwierzęta! Któraś z Pań odwiedzających mój blog stwierdziła: "Nie wyobrażam sobie ciebie bez zwierząt w domu" - to jest święta prawda ;) W domu od zawsze były i są zwierzęta.... 
O czym będzie?
A no, o zachowaniu pupili, chorobach jak je leczyć, jak zapobiegać i co powinnyśmy wiedzieć o psiakach czy innych futrzakach. Jestem otwarta na Wasze propozycje, bo (przyznaję: prócz kota miałam wszystko), a że i kot mi nie straszny i wiele schorzeń ma inne zwierzę domowe więc nie widzę problemu :)) 

Zapraszam do lektury.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Mam pomysł!

Pomyślałam (bo skoro mam pecha i łażę ciągle po weterynarzach) że może jakiś a'la poradnik dla naszych pupili zrobić. Bo tak. Bo nasze zwierzaki to część naszej rodziny. I tak samo potrzebują naszej uwagi, zainteresowania itp. Bo nas kochają z wzajemnością. Fakt faktem kto mnie zna od pieluszki, albo poznał dopiero niedawno i tak wie, że dla mnie zwierzęta są czymś kimś wyjątkowym. I czasami żałuję, że nie jestem z zawodu weterynarzem  :( A teraz za późno na zmiany :(
Więc... pomyślałam, że może coś takiego zrobię. Tylko czy Wy tego chcecie? Właśnie dlatego na górze jest Ankieta dla Was. Pomożecie podjąć decyzję?




"Jeśli kochasz zwierzęta one zapłacą miłością do Ciebie 3 razy więcej"


czwartek, 31 lipca 2014

Konkursik :)

No więęęc.... "Będzie zabawa, będzie się działo..." :D a w sumie już trwa od wczoraj :)))
Ło taka, że trzeba sobie po pierwsze zrobić ulubioną maseczkę na buziaku strzelić focię... o.0 potem zatuptusiać

zarejestrować konto wstawić fotkę i zalajkować znaczy głosować na fotki koleżanek.... bo na swoje jak zagłosujesz jak nie ma takiej możliwości....
Ale, ale jaka wygrana!!! Hoo nie pogadasz... :)) 200 zł piechotą nie chodzi ani nie leży na ulicy (chyba, że masz nie bywałe szczęście do znajdowania (ja znalazłam tylko i aż 100 zł na chodniku ;) ale kiedy to było)



No więc jak nie chcesz to nie bierz udziału, ale zagłosować możesz ło tamoj : :D



Do dzieła! Bawmy się razem! 

Dzięki :***

Tusia 




środa, 23 lipca 2014

Włoskie Cannelloni

Kochane wróciłam :)

Kulinarnie dziś i po włosku... moja ukochana kuchnia :)
Pyszne, szybkie i proste danie. Warte zachodu.
Zmieniony uproszczony przeze mnie

Składniki:
8-10 rurek makaronu Cannelloni Combino (ja używam Lubelli )
300g mielonego mięsa wieprzowo-drobiowego
1 cebula
2 ząbki czosnku
koncentrat pomidorowy zmieszać z ulubionymi przyprawami
(w oryginalnym przepisie jest sos Italiamo(350g) i sos z dzikim tymiankiem)
oliwa z oliwek
masło w kostce np Pilos
ser tarty
oregano
sól
pieprz


środa, 16 lipca 2014

Dziękuję Wam

Dziękuję Dziewczyny za ciepłe słowa. Dziadek się nie śni, więc pewnie nie ma żalu. Dwa tygodnie przed odejściem zdążyłam mu powiedzieć, że Go kocham ze wzajemnością (byłam jego ukochaną wnusią-przylepką :) ). Babcia już też nie a śniła mi się do roku czasu może dlatego, że z Jej śmiercią nie mogłam się pogodzić dość długo...


piątek, 11 lipca 2014

Spieszmy się

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostają po nich buty i telefon głuchy
                                                                              J. Twardowski

On - syn milicjanta zastrzelonego przez pomyłkę. Wysoki, przystojny, pracowity
Ona - prosta dziewczyna z wielodzietnej rodziny. Pracowita, wielkoduszna z sercem na dłoni. Spotkali się. Zakochali na śmierć i życie. Mimo można by powiedzieć "niedopasowania charakterów" i niedogodności mieszkania z rodzicami i własnym dzieckiem (pierwsze zmarło) wiązali jakoś koniec z końcem jeden drugiego podtrzymując na duchu. Z biegiem czasu pojawiały się kolejne dzieci bo On tak sobie wymarzył. Ona wychowywała wesołą gromadkę pięciorga dzieci i pracowała. Nie było nianiek, nie mogła liczyć na teściową. On spełniał się zarabiając na życie. Bawiąc się z dziećmi... Nawet jak wracał do domu czasem nietrzeźwy dzieci mogły "chodzić mu po głowie" wbijać szpilki w żebra. Nigdy klapsa od ojca nie dostały.
Mijały lata dzieci rosły, zakładały własne rodziny. Oni, coraz starsi zmęczeni życiem, podupadali na zdrowiu, nadal czerpiąc z życia najlepsze chwile i z podniesionym czołem iść dalej z uśmiechem na ustach. Nie dając, na tyle ile było możliwe, chorobom. Ona zaczęła pierwsza chorować... Mimo to pomagała swoim dzieciom na tyle ile zdrowie pozwalało pilnować dzieci na zmianę z mężem...

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Przyjaźń? "Jesteś uratowana!"

Znowu nie na temat kosmetyków. Wiem, ale jest coś ważniejszego od kosmetyków, czym chciałam się z Wami podzielić. 

Osobie, która miała okazję przetrwać niejedno w życiu, ciężko jest komukolwiek zaufać, pokochać z wzajemnością, zaprzyjaźnić się z kimś. I często zastanawia się, dlaczego jest tak a nie inaczej? Dlaczego ona musi przejść w życiu gehennę, mieć "pod górkę". Na to pytanie szukam dalej odpowiedzi. Może Bóg tak chce. (Ile razy wyklinałam w Jego stronę?) Może ma dla mnie specjalne zadanie...Ile razy moja wiara przechodziła kryzys.? Podobno na naszej drodze stawia ludzi, którzy mają za zadanie nas wzmacniać, podnosić kiedy upadniemy... Nie jestem szczególnie wierząca... chodzę do kościoła bo tak wypada, ale dawno zatraciłam w sobie nawyk modlitwy, jak kiedyś będąc dzieckiem klęczałam przed świętym obrazem w pokoju i klepałam modlitwy bo mama kazała. Potem Babcia (śp.) próbowała mnie "nawrócić" modląc się przy mnie na głos, a ja zawsze odpowiadałam: "Babciu, będę się modlić w Twoim wieku, nie teraz" - z uśmiechem na twarzy. Ale wiem przynajmniej do kogo się zwrócić z modlitwami... Może i słucha tam ktoś na górze....

piątek, 13 czerwca 2014

Bilans

Szybko zleciało te pół roku bloga. I przez ten czas sporo się wydarzyło. Czasami aż ręce opadały. A czasami dni wypełniała radość, szczęście, podniecenie i takie fajne emocje, że aż serducho rosło w piersiach.
Zacznę od początku...

  • Weszłam/wsiąkłam w fajny portal, który stał się uzależnieniem :)) Tak o tym piszę :) KLIK  I mam nadzieję, że na długo się zahaczyłam bo towarzystwo cudowne! Stał się nieodłącznym elementem dnia! A jakie zmiany do tej pory! :)
  • Zabieg/Warszawa - sentymentalne miasto nazywane przeze mnie od czasu do czasu drugim domem. Nerwy stres, łzy ale też radość bo dążę cały czas do doskonałości + poznałam przewspaniałych ludzi i na Was również mogłam liczyć, bo kibicowałyście mi cobym się nie denerwowała za mocno. 

sobota, 31 maja 2014

Przepis na... szczęście?

A witam po raz kolejny... słucham dziś cały dzień muzyki i... natknęłam się na coś takiego...

Przepis na szczęście
4 filiżanki miłości
2 filiżanki lojalności
3 filiżanki przebaczenia
1 filiżanka przyjaźni
2 łyżeczki czułości
4 kwarty wiary
I beczka śmiechu


Miłość połączyć z lojalnością
i starannie wymieszać z wiarą
przyprawić dobrocią, czułością 
i wyrozumiałością,
obficie spryskać śmiechem
dodać przyjaźni i miłości
wypiekać na słońcu.


Hm...żeby to było takie proste jak pieczenie ciasta, które dziś będę uskuteczniać jak zakupy przyjadą... :D


Wasza, zzz...zakochana(!?) Tusia

Albo mi nie przeszło, albo wróciło ze zdwojoną siłą :|
;P

piątek, 30 maja 2014

Piątek tygodnia koniec i początek...wyczekiwanego weekendu!

Szczerze niesamowicie cieszę się, że już weekend. Bałam się, że będę musiała zostać dłużej bo... sporo ludzi było w restauracji...ale nie Aguś puściła bez słowa.

Ale no nie obyło się bez szargania nerwów. Moich nerwów. Kochane wszystko ma swoje granice.
Ale jeżeli ktoś z kim pracuje wykorzystuje swoją pozycję inicjatora i karze mi w jednej chwili robić 10 rzeczy na raz to niech się liczy z tym, że nic nie będzie na czas. I jeżeli ja się z czymś nie wyrabiam to jeżeli masz chwilę i nic nie robisz podejdź pomóż, a nie przyglądasz się z podpartymi rękami na mnie jak sie motam z mięsem czy sałatką( jak to robiła inicjatorka dziś) ze śmiechem na ustach "G. nie waż sie jej pomagać ona musi sama to ogarnąć!" No K***a!

Druga sytuacja ( stoję na podgrzewaczu ) Tłumy ludzi bo to czwartek - piatek
H: Ty Gośka, a czemu ty wstawiasz mięso jak nie masz szuflady? Jak ona ci nie wyłożyła to nie wstawiaj najwyżej nie będzie miała.
Na moje wołanie wstawcie mięso takie a takie głucho.

Kolejna:
Nie raz zdarzyło się, że nie miałam szuflady do mięsa.
H: Czemu nie wstawiasz mięsa?
Ja: Bo nie mam szuflady
H: Aha, a nie łaska iść i zobaczyć czy nie trzeba wstawiać.
Coś tam jej odpowiedziałam.
H: Nie pyskuj!

Dałam dziś jazzu H. aż mnie duma rozpiera. Babka mogłaby być moją matka - na szczęście nie jest.
Czepia się ja jej odpyskuję (potrafię)
H: Nie pyskuj do mnie!
Ja: A kim ty jesteś, że mam ci nie pyskować?

Z. Z wychodziłam o tej samej godzinie z pracy
Z: Ile ty już tu pracujesz będzie 2 miesiace?
Ja: No juz 3 idzie.
Z: Masz rację, nie daj Helenie wejść sobie na głowę. Ja też się ścierałam z nia pierwszy miesiąc.

Wasz Pyskacz Tusia 



wtorek, 27 maja 2014

Ciasto pomarańczowe (przepis teściowej) [przedpremierowo]

Witajcie Kochane!
Mam dziś dla Was coś słodkiego. Mianowicie ciacho.
Przepis na to niesamowicie słodkie ciasto dostałam od teściowej.
Nowa taktyka pozbywania się partnera/partnerki swojej pociechy, czy co? :D
Jakby dała "czarną polewkę" to bym spadała gdzie pieprz rośnie! :D

A na poważnie faktem jest, że ciasto jest dość słodkie i niestety "mamusia" chyba nie zorientowała się, że ja nie za bardzo trawię aż tak słodkie ciasto. W moim odczuciu było za słodkie aczkolwiek bardzo dobre. W trakcie drugiego kawałka cukier nam skoczy jak ta lala...

Dla słodyczo-żarłoków im więcej cukru tym lepiej (jak lubi moja mama)[choć za drugim razem stwierdziła, że jednak lekko za słodkie] przepis w oryginale wygląda tak:

niedziela, 18 maja 2014

Pokaż mi jak wyglądasz, a powiem Ci jak i co jesz? PROLOG

Hej!
Ale mnie nie byłooo! Baty mi się należą jak nic.
No bo ja coś ostatnio weny nie mam i kilka spraw nakłada się na siebie, że ja czasami wysiadam.
Moja wypłata np. kurczy się w zastraszającym tempie, bo psiak mi się pochorował. Dziś znów biegłam do weterynarza. Dał leki i skasował 5 dych.(bo niedziela) Z radą, że jeżeli epizod znów się powtórzy trzeba będzie psiaczkowi pobrać krew do badań. Biedny ile on się wymęczy to tylko ja wiem. Pomijam fakt, że nawet ludzki lekarz najpierw robi badania krwi pacjentowi a dopiero potem leczy...  No zobaczymy co przyniesie kolejny dzień.

Z racji tego, że obecnie pracuję w branży gastro. I, że mam mieszane uczucia bo:
1. Szefostwo chwali, mówi, że świetnie sobie radzę jak na miesiąc od zatrudnienia... nooo trzecie stanowisko, a ciekawe jak będzie po tej drugiej stronie..
2. Towarzystwo... umówmy się, że do pracy nie idziesz szukać towarzystwa, prawda? Prawda. Ale...no trzeba się jakoś dogadać...z niektórymi się niestety nie idzie dogadać, bo bije od nich "zła energia" Znacie to uczucie? Niektórzy ludzie mają w sobie coś odpychającego. Naliczyłam już chyba z 4 osoby które oddziałują na mnie negatywnie. No i takich potrafię "ugryźć". Wtedy ich papuguję. W sensie sposób w jaki się zwracają. Tak, komfort w pracy to podstawa.
3. Zostałam zapytana nieoficjalnie "czy chcę zostać na stałe?" Co mogę powiedzieć po miesiącu pracy? Kiedy mam uraz do każdego, z kim tam pracuję, choć tego nie okazuję. Jak się pracuje w takiej branży to już się człowiek, żadnej pracy nie boi. Więc opowiedziałam, to co myślę "Nie wiem" Bo skąd można wiedzieć co będzie za miesiąc dwa?

środa, 30 kwietnia 2014

Wkurzyłam się! Tak, baaaardzo się wkurzyłam

Wkurzyłam się na siebie. Ale to tak, że brak słów.
No jak tak można, pytam raz jeszcze: Jak można TAK narzekać! 



Podejmuję to wyzwanie!
Jakie?

21 dni bez narzekania!


Dlaczego takie wyzwanie?
- bo wiem, że mi się uda
- bo tak samo próbowałam odnaleźć w sobie iskierkę optymizmu - udało się ! :)
- bo negatywne emocje nie są nikomu do szczęścia potrzebne
- no bo słuchać marudzenia, miałczenia kogoś obok, kogo się (chyba) lubi
wcale nie musimy (wkurza wiem)
- no i jeszcze dlatego, że sama mam tego serdecznie dość

A więc...
O już po północy... to nic.
Liczymy od pełnej godziny? Cofamy zegarek o kilka minut?, a co tam ! :)

Każde moje "potknięcie" rozpoczyna nowy cykl walki z narzekaniem

I liczę na to, że mi pomożecie...np. tym, że będziecie mi o tym przypominać. 
Pisząc... "A miałaś nie narzekać"

by, Tusia

czwartek, 24 kwietnia 2014

Soda - zdrowia doda, czyli rzecz o sodzie oczyszczonej...

Soda oczyszczona (soda) nazwa zwyczajowa szeregu popularnych substancji chemicznych, których głównym składnikiem jest któryś z następujących związków chemicznych soduwęglan soduwodorowęglan sodu lub wodorotlenek sodu.
Najczęściej tą nazwą określane są:
·         soda – ogólna nazwa zwyczajowa węglanu sodu
·         proszek do pieczenia – wodorowęglan sodu (najczęściej z dodatkami), produkt spożywczy
·         soda oczyszczona – wodorowęglan sodu, nazwa handlowa[potrzebne źródło]
Dla celów farmaceutycznych i laboratoryjnych (jako odczynnik chemiczny i środek do mycia szkła laboratoryjnego) sodę otrzymywano w wyniku spalania (spopielenia) ziela niektórych roślin (tzw. halofitów). Używano gatunków solniskowych lub nadmorskich, rosnących na siedliskach bogatych w sód.
No więc właśnie o oczyszczonej będziemy deliberować.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

No to chyba czas na podsumowanie ... w święta... nie o świętach ale planach

Nuuuda! Straszna nuda na podwórku... Jeszcze kilka lat temu słychać było krzyki i piski dobiegające z ulic osiedla a teraz? Teraz to co najwyżej woda leci...ale z nieba...bo co roku Lany Poniedziałek "taki mokry"

czwartek, 17 kwietnia 2014

Sztuka wywabiania plam (tych najgorszych)

1000 pomysłów na minutę od kulinarnych po porady dotyczące domu...
No właśnie... i w tym rzecz...
Jakiś czas temu wybrudziłam pechowo ulubione spodnie lakierem do paznokci przy okazji robiąc sobie MANI, ale to w taki sposób wypadł czy spadł mi ten drań na biurko, spodnie i podłogę...
Z materiału cholerstwo zejść nie chciało choć acetonem 50 razy przykładałam majstrowałam cuda wydziwiałam. Wszystko z miłości do portek. Ale czego się nie robi z miłości? :D
Dwie butle acetonu poszło, płyn do ciuszków najlepszy jaki był w domu, rozpuszczalnik(!), a śmierdziało niemiłosiernie... 4 lub 5 razy pranie i ten najlepszy jedyny, niepowtarzalny...

niedziela, 13 kwietnia 2014

Zakupowe BUM! Tusi Defilada dwudniowa :)

Wyślij Tusię po czekoladę wróci po 5 godzinach obładowana zakupami do granic możliwości.... :D

Lista zakupów miała być taka:

maseczka do twarzy 
maseczka do włosów tudzież odżywka
oliwa z oliwek! :D (po co komu oliwa w kosmetyczce?) :D
odżywka do włosów do spryskania
buty dla Materki ale...



się wydłużyła nieco za bardzo...


Bo wczoraj...
Włosy
Bo zniszczone końce,
bo ostatniej maski znaleźć nie mogłam
bo potrzebowałam czegoś mocniejszego

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozmowy nocą- poprawione;)

Witajcie!

Macie tak czasem?, że rozmawiacie z kimś wieczorem zmęczeni zasypiając i w sumie nie wiecie co mówicie?

W ostatnich miesiącach dowiedziałam się, że: chrapię, śpiewam przez sen, potrafię rozmawiać nie bardzo potem pamiętam o czym :D
Zmęczenie nie pozwoliło mi dooglądać polsatowskiej komedii :( oczka mi się same zamykały...
co nie przeszkodziło mojej Rodzicielce na siłę mnie "uszczęśliwiać" :D

M: Chcesz jabłko?
J: Nie, gruszkę
M: Banana?
J: Nie, gruszkę! (zaspana) 
M: Nie mam gruszki

Mama pomyślała "Dobra, dam jej banana powiem, że gruszka ;) )
(no gdzie o 23-ej lecieć do Kaufa po gruszki, bo się dziecku śnią)
Kurde, jak mi Materka powiedziała rano o tej gruszce. Za Chiny nie mogę sobie przypomnieć skąd mi się wzięła... No nie pamiętam, żebym prosiła o gruszkę...

(chyba, że podświadomość zarejestrowała, fakt, że Ciotka mnie nimi częstowała ostatnio)

Już niedługo zostanę lunatyczką ooo!

By, Tusia

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Ah... cudny ten poniedziałek...;-)

No bo ten blog to taki misz-masz. No nie ma innej rady. 
Ja wiem, Wasze są tematyczne (kosmetyki, kulinaria, pasje itp itd)
A ja pomyślałam: Nie da się w moim przypadku inaczej. Bo ja taka uniwersalna...Kurde, wiem, to trochę takie inne... Nie daję się zaszufladkować... może dobrze robię, może źle. A może po prostu ten blog to swoiste odzwierciedlenie mojego charakteru? 
Nie wiem, nie mnie oceniać :) (Wy możecie powiedzieć, czy dobrze prowadzę bloga, czy Wam się podoba, czy lubicie tu zaglądać)
Bo w pewnym momencie ten blog stał się i kulinarnym i kosmetycznym i po drodze też pamiętnikiem...
A wiecie dlaczego? Bo bo jakoś jak wszystko w jednym miejscu to łatwiej to ogarnąć :)))

Także jakby wnioski, zażalenia to bardzo proszę przyjmę do wiadomości i obiecuję poprawę! 
U mnie słowo ważniejsze od pieniędzy

niedziela, 6 kwietnia 2014

Manicure na każdą okazję

Kochane!
Dziś krótko bo...
chciałabym Wam pokazać jak szybko można zrobić MANI na wyjście, do pracy albo na to by ładnie nasze paluszki się prezentowały w każdej sytuacji ale w takim tempie, że nasze połówki nie będą nam skrzeczeć nad głową 
"Dłuuugo jeszczeee" 
"Jeszcze jesteś niegotowa, godzinę już czekam!"

Jak to Tusia się wkopała, czyli szkolenie wstępne BHP

Pewnego kwietniowego dnia... Tusia dostała telefon od wspaniałej szefowej (byłej), ale serio równa babka! Takich ze świecą szukać.
A zaczęło się tak:
Rano tak gdzieś około godziny 7-ej obudziłam się pierwszy raz... W obecnej sytuacji rodzinnej gdzie każdy dzień jest ważny spać nie za dobrze, bo się "głupoty śnią" - tylko, że te głupoty mają sens - bo potrafią się wziąć i spełnić jak złe przepowiednie...a nie uważam się za osobę praktykującą, choć wychowana w katolicyzmie.
Około 8-ej rano już wstałam na dobre. Poleciałam do miasta z papierami bo prosiła mnie Ciotka..no bo ja taka szybka i mam wolny czas...
Potem zakupy
No i się zaczęło...
Dryń, dryń.. ostatnimi czasy ulubiona piosenka skoczna wesoła pobrzmiewa dźwiękiem telefonu...Patrzę numer mi nieznany. No nic. Odbieram...
- Słucham?
- Halo, Dzień dobry. M... czy ty pracujesz?
- Na chwilę obecną nie, bo akurat l4 mi się skończyło i obecnie szukam
- Aha, to dobrze bo... tu i tu są przyjęcia...tylko kwestia czy ty byś chciała...
(no biorąc sytuację materialną i sytuację bezrobocia w tym kraju każda praca popłaca, myślę)
- Oczywiście - z wielkim entuzjazmem (oczywiście wiem z kim rozmawiam przez telefon bo poznaję głos sympatycznej szefowej)
- No to leć do urzędu po skierowanie, bo ja będę dzwonić i imiennie Cię wskażę z polecenia.
- Dobrze to lecę...

środa, 2 kwietnia 2014

Zapach ukochany Tusi razy dwa :)

Wiem, wiem obiecałam, że napiszę kolejną notkę.
W ferworze zajęć i z powodu braku mnie w domu 
(co można zauważyć w moim pokoju chociażby ;P)
nie pamiętam kiedym sprzątała :))

Podzielę się z Wami moją ostatnią miłością




Świeża, kwiatowa kompozycja dla kobiet subtelnych i eleganckich.

poniedziałek, 24 marca 2014

Meteopatia jak zaradzić Tusia powie ;)

A teraz moje Skarby coś konkretnego.:)))

Biorąc pod uwagę, że kiedy zmienia się pogoda my też zmieniamy swój nastrój - nie specjalnie.
Taka przypadłość jak meteopatia o zgrozo! nie tylko osoby w podeszłym wieku.
Nie!! Nie zgodzę się, że tylko w wieku 50+ dotyka ten problem. 
Ja również miewam taki stan, czasami... 

A co to jest ta meteopatia. Otóż...
Meteopatia to nadwrażliwość na zmiany pogody. Może się ona objawiać bólami głowy, serca, stawów, mięśni, alergiami, katarem, kłopotami z układem pokarmowym, pogorszeniem samopoczucia, sennością, bezsennością, zmęczeniem, nerwowością i tym podobnymi. Rodzaj reakcji jest zależny od każdego cierpiącego na tę dolegliwość, a trzeba tu dodać, że już około 60% Polaków skarży się na pewien dyskomfort spowodowany niekorzystnym działaniem pogody. Niestety na meteopatię nie ma leku i jedyne co możemy zrobić, to złagodzić jej objawy. 

wtorek, 18 marca 2014

Tofik z herbatników :)

Hmm... Naszło mnie na słodkie. :)
Przepis świetnie się sprawdza, kiedy nie mamy pomysłu na dodatek do kawy dla gości, albo nie wychodzi nam biszkopt. No zdarza się, że nam nie wyjdzie... A tu wieczorem goście przyjdą i nie ma nic słodkiego...Mam na to radę :)

Lista zakupów
1 puszka skondensowanego mleka słodkiego
12 paczek herbatników
2 budynie waniliowe lub jeden duży
2 śmietanki 30%
mleko


niedziela, 16 marca 2014

Chandra to, czy kryzys wiekowy? i Rozmówki (nie)kontrolowane - humor

Coś Wam powiem...
Bo ja jestem dość chaotyczna. Mam tysiąc myśli na minutę i słomiany zapał. 
Ktoś mi kiedyś powiedział, że mam osobowość w typie szefowej bo:
a) jestem konkretna b) mam dobre pomysły, ale jakoś nie potrafię się do nich zabrać praktycznie
Fakt teoretykiem jestem świetnym, "JAK MÓWIĘ TO MÓWIĘ A JAK MÓWIĘ TO WIEM" - jak mawiał śp.Pan Jerzy Turek. 
No i dość często mam rację.
Ale coś ostatnio odkryłam, że zatraciłam gdzieś swoją kreatywność, wypaliłam się...

Kiedyś potrafiłam siedzieć godzinami i czytać, potrafiłam usiąść i z siostrami układać puzzle, bić się z bratem i potem spierać się kto pierwszy zaczął (ale to już chyba nie najlepszy przykład ;) ). Potrafiłam złożyć jakiś durnowaty wierszyk, coby po rozśmieszać towarzystwo. Potrafiłam zabrać mamie chochlę i ugotować zupę, albo kawałek ciasta i zlepić pieroga

środa, 12 marca 2014

Konkurs PNK

Ja i konkurs?? Ja!? Kurde nie wiem co to się stało, że mi się chce bawić w wygrywanie konkursu ;P
Przecież w moim przypadku raz na *naście lat coś mi się uda znaleźć czy wygrać... :)) (z moim parszywym szczęściem)
No ale ok. OSTATNI RAZ i więcej mnie proszę nie namawiać! :D

No więc...

"Celebrujmy Wiosnę!

poniedziałek, 10 marca 2014

Wiosno, Wiosno ach to Ty! :)

Kochane! Pytanie dnia: 
Jak jeść dobrze, smacznie i zdrowo?

W myśl "Kto jada sałatki ten jest piękny i gładki"


Nie oszukujmy się warzywa musimy jeść cały rok. Z prostego powodu: sałatka = bomba witaminowa i energia w jednym.

Ja przedstawię Wam przepis na moją ulubioną swego czasu sałatkę. Nawet wczoraj ją robiłam :)

środa, 5 marca 2014

Nie wytrzymam do urodzin :)))

Dwa banalnie proste desery…
Mogę Was trochę porozpieszczać?? Mogę?? Chyba mogę…J
No bo tak mi chodzą dwa moje ulubione przysmaki deserowe… i chyba podzielę się z Wami jednym. I powiem Wam, że pokochałam od pierwszego posmakowania.

Klasyczne włoskie maleństwo… banalnie prosty deser

poniedziałek, 3 marca 2014

Welcome home :)

Do domu przytargałam dwa myszoskoczki...
Nie mają imion...
temu panu to nie wiem jak mu dam na imię :(
Negocjacje zaczęłam pół roku temu...
No bo tak to się zaczęło...
- Chcę kota! ( z uwagi, że pies świetnie reaguje na kota)
M: No weź, bo Cię z domu wygonię. Ja nie cierpię kotów
?? 
- O Jeeeezu ;)

-Chcę koszatniczkę!
- A co to koszatniczka?
- A no to taki gryzoń, tylko że on duży rośnie...itp itd...no i troszkę brudas
- A to będzie roboty, lepiej nie bierz...a jak z psem?
- A no właśnie nie bardzo...

sobota, 1 marca 2014

Na wesoło - perełki ;)

Dziś nieco inny post... Chociaż koncepcja wyjściowa miała być kosmetyki, triki i takie tam upiększające szpargały to w między czasie zrobił się bardziej kulinarny, a za chwilę odsłonię perypetie życiowo-towarzyskie... ot.. dowód na to, że Kobieta zmienną jest bardziej niż pogoda. A teraz, żeby nie przynudzać...

Nooo wiiięęc...

1. Miałam dziś zajęcia. Poznaliśmy dwie nowe profesorki. Pierwsza taka podbiegająca pod 30+ (kurde wygląda na starszą nawet). Druga taka nooo 25+ wygląda na taką + że studiuje...

No i rzecz z tą drugą...

Przedstawiła się, przedstawiła swoje wymagania no i poprosiła, żeby każdy z nas siedzących powiedzieli coś o sobie. A że ja na pierwszy ogień bo jedyna Pani "królowa" wręcz ;) to zaczęłam...
Jeden z moich kolegów:
"Nazywam się S... yyyy iiii...chodzę tutaj" 

 2. Mama kupiła dziś "Przepis na...serowy garnek" z Winiary bodajże.
Czytam ja tą listę zakupów na opakowaniu... i myślę: "a gdzie ten ser?"
po 4 poczytaniu złapałam się za głowę...
"Toć przyprawa pewno posmak serowy daje" :D

czwartek, 27 lutego 2014

Suszarka EcoVital

Byłam na prezentacji toruńskiej firmy EcoVital...Sprzedają wyposażenie kuchenne w postaci garnków, patelni i itp...przy okazji szybko smacznie, wygodnie...
yyy napisałam smacznie?
Może szybko - no fakt, może wygodnie i bezpiecznie bo mała ilość wody, prądu i detergentów
Ale, że smacznie to bym nie powiedziała.
Po pierwsze:
* ok nie każdy musi przepadać za toruńskimi piernikami (nie ma się co czepiać)
* ale jak mnie babcia z mamą na spółkę z tatem uczyli:

środa, 26 lutego 2014