czwartek, 22 stycznia 2015

Z kolędą idą... anegdotka

Wracam do domu po pracy... bez głosu...
T: Gdzie ksiądz już jest?
J: Nie wiem, nie spotkałam. Tato idę do sklepu?
T: Po co? dopiero wróciłaś.
J: Kupie sobie loda i zjem, bo gardło mi siada [podobno jak zje się zimnego na zewnątrz zadziała]
T: Teraz!? Nie za zimno

Poszłam.
Na klatce widzę księdza. Dzwonię do taty
Tato, na I piętrze jest.

Kupiłam sobie tego loda, zjadłam.
Wróciłam do domu.
KSIĄDZ!
Na szczęście wychodził i zdąż mnie tylko pozdrowić i podać rękę :D

T: No Ty taka sama jak Twój brat. On za dzieciaka uciekał z domu jak kolęda była to i Ty musisz? Ładnie żeś mnie wykolegowała...

heh no cóż. Trzeba starszemu bratu czasem dorównać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Czytasz, więc komentuj!
Kochane/i ja nie gryzę, nie biję...komentowanie też nie. Więc śmiało nie bójcie się rozmawiać czy wymieniać myśli :)
W miarę możliwości odwiedzę również Was bylebym tylko miała adres zwrotny ;)
Pozdrawiam Tusia :)