poniedziałek, 17 listopada 2014

Stres, chandra...a może...

Sama zostałam z myślami bez słów
żadne z nich nie pasowałoby tu
dobrze, że pada za oknem,
nie muszę wychodzić
jest myśleć wygodniej...

Cichy wieczór to dobry powód by pisać
księgować koszty, rozliczać straty naszego życia
bilans zawsze jest gdzieś poniżej zera
na podatek od marzeń mogę już tylko duszę sprzedać...



Święta się zbliżają, a ja przed świętami zapadam na jakąś chandrę, depresję...
Nic mnie nie cieszy.
Generalnie..lubię swoja pracę, co z tego, że czasem przychodzę, nie to, że zmęczona, ale zła bo coś mi nie wyszło...
No bo nie wychodzi...drugi  dzień z rzędu... a to mięso spadnie 1,2, 5... a za 6 aż 8 kanapek i 9 mięso na raz wszystko bęc na podłogę... 

Słyszałam nie raz same pochwały (nawet dziś), ale co mi z pochwał, jak są takie dni, że wszystko leci z rąk i same straty....

Miłe to to nie jest, wręcz przeciwnie. A na dokładkę i tak nie wiem, czy dostanę wreszcie normalną umowę, czy w ogóle jest na co liczyć... teraz....po remoncie miesiąc nauki na nowych zasadach i los przesądzony... 

Tusia :)

4 komentarze:

  1. To tylko listopad się uaktywnił, ja też walczę z ociężałością i dzisiaj pierwsza myśl, która mnie nawiedziła po otworzeniu oczu, była o wzięciu przynajmniej jednego dnia urlopu :-) Ale trzymamy się, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Listopad, na drzewie przed moim oknem spadł ostatni liść. Coś się kończy - stąd takie smutki w nas. Ale jeszcze chwila, spadnie pierwszy śnieg. Zima, piękne Święta. Damy radę - listopad ma tylko 30 dni ... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Ta ponura pogoda nie niesie ze sobą niczego pozytywnego.... Chandra nieraz i u mnie gości, a wtedy głowa do góry i idę do przodu... Dużo pozytywnej energii przesyłam na te ponure dni... POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń

Witam! Czytasz, więc komentuj!
Kochane/i ja nie gryzę, nie biję...komentowanie też nie. Więc śmiało nie bójcie się rozmawiać czy wymieniać myśli :)
W miarę możliwości odwiedzę również Was bylebym tylko miała adres zwrotny ;)
Pozdrawiam Tusia :)