sobota, 1 marca 2014

Na wesoło - perełki ;)

Dziś nieco inny post... Chociaż koncepcja wyjściowa miała być kosmetyki, triki i takie tam upiększające szpargały to w między czasie zrobił się bardziej kulinarny, a za chwilę odsłonię perypetie życiowo-towarzyskie... ot.. dowód na to, że Kobieta zmienną jest bardziej niż pogoda. A teraz, żeby nie przynudzać...

Nooo wiiięęc...

1. Miałam dziś zajęcia. Poznaliśmy dwie nowe profesorki. Pierwsza taka podbiegająca pod 30+ (kurde wygląda na starszą nawet). Druga taka nooo 25+ wygląda na taką + że studiuje...

No i rzecz z tą drugą...

Przedstawiła się, przedstawiła swoje wymagania no i poprosiła, żeby każdy z nas siedzących powiedzieli coś o sobie. A że ja na pierwszy ogień bo jedyna Pani "królowa" wręcz ;) to zaczęłam...
Jeden z moich kolegów:
"Nazywam się S... yyyy iiii...chodzę tutaj" 

 2. Mama kupiła dziś "Przepis na...serowy garnek" z Winiary bodajże.
Czytam ja tą listę zakupów na opakowaniu... i myślę: "a gdzie ten ser?"
po 4 poczytaniu złapałam się za głowę...
"Toć przyprawa pewno posmak serowy daje" :D


3. Pewno niektórzy/re z Was wpuszczają księdza "po kolędzie"...
Mama pokazuje mi święty obrazek z kościoła z parafii dziadka.
15. marca godzina taka a taka będzie ksiądz - czytam
I bez zastanowienia:
"A dziadek wpuścił księdza?!"
Boszszsz... a mamy 1. marca...  DOPIERO

(zmęczenie daje o sobie znać = czytasz i albo nie wiesz o co chodzi albo czytasz tekst którego nie ma ;p)

Co się jeszcze wydarzy do końca dnia? 

Miłego weekendu!
by Tusia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Czytasz, więc komentuj!
Kochane/i ja nie gryzę, nie biję...komentowanie też nie. Więc śmiało nie bójcie się rozmawiać czy wymieniać myśli :)
W miarę możliwości odwiedzę również Was bylebym tylko miała adres zwrotny ;)
Pozdrawiam Tusia :)