niedziela, 6 kwietnia 2014

Jak to Tusia się wkopała, czyli szkolenie wstępne BHP

Pewnego kwietniowego dnia... Tusia dostała telefon od wspaniałej szefowej (byłej), ale serio równa babka! Takich ze świecą szukać.
A zaczęło się tak:
Rano tak gdzieś około godziny 7-ej obudziłam się pierwszy raz... W obecnej sytuacji rodzinnej gdzie każdy dzień jest ważny spać nie za dobrze, bo się "głupoty śnią" - tylko, że te głupoty mają sens - bo potrafią się wziąć i spełnić jak złe przepowiednie...a nie uważam się za osobę praktykującą, choć wychowana w katolicyzmie.
Około 8-ej rano już wstałam na dobre. Poleciałam do miasta z papierami bo prosiła mnie Ciotka..no bo ja taka szybka i mam wolny czas...
Potem zakupy
No i się zaczęło...
Dryń, dryń.. ostatnimi czasy ulubiona piosenka skoczna wesoła pobrzmiewa dźwiękiem telefonu...Patrzę numer mi nieznany. No nic. Odbieram...
- Słucham?
- Halo, Dzień dobry. M... czy ty pracujesz?
- Na chwilę obecną nie, bo akurat l4 mi się skończyło i obecnie szukam
- Aha, to dobrze bo... tu i tu są przyjęcia...tylko kwestia czy ty byś chciała...
(no biorąc sytuację materialną i sytuację bezrobocia w tym kraju każda praca popłaca, myślę)
- Oczywiście - z wielkim entuzjazmem (oczywiście wiem z kim rozmawiam przez telefon bo poznaję głos sympatycznej szefowej)
- No to leć do urzędu po skierowanie, bo ja będę dzwonić i imiennie Cię wskażę z polecenia.
- Dobrze to lecę...



To poleciałam...

W budynku urzędu dzwoni mój telefon. Znowu nie zapisany numer...
No to ja swoim zwyczajem, odbieram (bo znam takich, co to nie odbierają! a czasem ważne sprawy)
- Dzień dobry ja się nazywam...(swoisty słowotok)...i dostałam ten numer od Zetki Iksińskiej
- Zgadza się - potwierdziłam znajomość z tą Panią.
- Czy Pani już ma to skierowanie?
- Przed chwila weszłam do budynku...
- Aha to ja nie przeszkadzam... w takim razie zadzwonię za jakieś 20 minut
- Załatwiłam to zaświadczenie. Jakieś 10-20 minut mi to zajęło. Na szczęście kolejek nie było bo to godzina już lekko po południu, a urząd do 15-ej. Więc na luzie.
Czekam na ten telefon...czekam i czekam...

Wróciłam do domu... czekam... a  że ja z tych niecierpliwych... no dzwonię
- Dzień dobry. Nazywam się ... i pani do mnie dzwoniła w sprawie skierowania...itp
- Aha. To bardzo się cieszę... Proszę przyjść dziś o 17-ej na szkolenie (tu powiedziała wszystko co mi potrzebne do wiadomości)
A że byłej szefowej bardzo zależało, abym była tam na 100000% więc poprosiła zanieść skierowanie z marszu... ok. Więc tak zrobiłam. No niech wie, że poważnie traktuje.

Zaraz potem poleciałam do Ciotki na drugi kraniec miasta. Na "herbatkę w 5 minut". Na piechotę bo auta nie ma. A więc w niecałe 30 minut max 25 i tego nie. Pól godziny odpoczynku, a że szpital za oknem więc cała happy, że bliziutko... Do szpitala poleciałam i może z godzinę posiedziałam... (wtajemniczone wiedzą po co i dlaczego szpital i z tego miejsca dziękuję Wam baaaardzo za wsparcie i dobrą energię :****) 


I na 17-tą drałowałam do restauracji oddalonej od szpitala około 3-4,5 km. W sumie nie wydaje się daleko :) Ale znając moją rodzinę chodziarstwo się zachowało ;))

No i szkolenie Ale same perełki Wam napiszę)

* Temat: Rodzaje umów.....[...] do kosmetyczki idź ona ci ładnie opiłuje i doprowadzi paznokcie do idealnego stanu..tylko nie wiem czy Ciebie stać na wycinanie skórek bo po regularnym obcinaniu paznokcie są ładne,( yyy wiedziałyście o tym? Bo ja nie) ale kosmetyczek dużo są takie co 20 zł biorą za wycinanie. Ale Wam nie przeszkadza, że my o paznokciach rozmawiamy? 
Heh, no nie nie przeszkadza :D

** -...,a Ty M... zrób badanie na nosicielstwo...
(lekko się wyłączyłam. zmęczenie mnie dopadło)
-.... ale ja nie mam wirusa, żadnego... !
- A skąd możesz o tym wiedzieć?
- yyy...
(no i w tym momencie przypomniało mi się, że teoretycznie mogę mieć wirusa nawet WZW(niedawny szpital), no bo o innych chorobach mi nie wiadomo, bo ja grzeczną dziewczynką jestem :D a że nigdy nie miałam okazji robić takich badań. Tzn. Były w zamiarze do przyszłego zrobienia, ale zawsze coś innego ważniejszego wypadało...)

*** Ale wykazałam się duuużą inteligencją i "trzeźwością umysłu" tym bardziej, że chciałam sprawdzić grafik na którym jeszcze mnie nie ma :D




6 komentarzy:

  1. Fajnie :)
    zazdroszczę fajnego aktywnego dnia i super szefowej :) no i zdolności wędrowniczych ;)

    ściskam cieplutko, Cholera Naczelna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, chyba odziedziczyłam tę zdolność po Dziadku :)
      Jak byłam dzieckiem to strasznie lubiłam chodzić z Dziadkiem na spacery...

      Usuń
  2. nie no, dziewczyno , Toć Ty w jednym biegu jesteś :)Czysta Iskra :)
    Swietnie się Ciebie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma co, doceniła szefowa , miło jak tak sami do pracy wołają :)A takie szkolenia to ja też lubię :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo 1,5 godziny a nie 6 godzin jak w czasie zimowym w innej pracy:(... I powiem Ci szczerze: W miłym towarzystwie jest zupełnie inaczej, lepiej.

      Usuń

Witam! Czytasz, więc komentuj!
Kochane/i ja nie gryzę, nie biję...komentowanie też nie. Więc śmiało nie bójcie się rozmawiać czy wymieniać myśli :)
W miarę możliwości odwiedzę również Was bylebym tylko miała adres zwrotny ;)
Pozdrawiam Tusia :)